Skolimowscy: Premiera w cieniu rodzinnego dramatu
Tuż przed premierą filmu braci Skolimowskich młodszy z nich, Józef, zmarł na skutek zakażenia organizmu w wieku 42 lat...
To miał być dla całej rodziny dobry rok. Dwa miesiące temu wszedł na ekrany kin długo oczekiwany film "Bitwa pod Wiedniem, w którym senior rodu, Jerzy Skolimowski, zagrał króla Jana III Sobieskiego.
Od piątku możemy oglądać w kinach "Ixjanę", film synów reżysera, Józefa i Michała (44 l.). Obaj pracowali nad nim osiem lat. Sami napisali scenariusz, a młodszy skomponował przejmującą muzykę.
Film opowiada o silnej męskiej przyjaźni, którą niszczy demoniczna kobieta. Ale zamiast świętowania premiery, były łzy i głęboka zaduma. Józef zmarł wiosną tego roku w Indiach na skutek bakteryjnego zakażenia organizmu, zwanego popularnie sepsą i 14 maja został pochowany na Powązkach.
Od tamtej pory jego najbliżsi nie mogą dojść do siebie. Jego śmierć jest niemal tak tajemnicza, jak ich wspólny, mroczny film.
Józef był przeciwieństwem swojego starszego brata - pełen energii i pomysłów. Obaj nie funkcjonowali w świecie show-biznesu, nie udzielali wywiadów. Wiadomo było tylko tyle, że są synami znanego reżysera i aktorki Joanny Szczerbic. Dorastali na Zachodzie, na początku lat 90. wrócili do Polski.
Tylko najbliżsi wiedzieli, że Józef zmaga się z poważnymi problemami. "Na pewno zabił go wszechobecny lęk. Ten film stał się katalizatorem jego bardzo głębokiej depresji" - tłumaczył Michał Skolimowski na konferencji prasowej poprzedzającej polską premierę "Ixjany".
Chcąc uczcić pamięć brata i sprawić, by choć symbolicznie mógł on uczestniczyć w wydarzeniu, na premierze pozował z jego fotografią. Film, który powstał w tak dramatycznych okolicznościach, staje się mimowolnie hołdem...