Sława Przybylska ma niską emeryturę. W wieku 90 lat wciąż musi pracować
„Śpiewam, śpiewam i nagle mnie nie ma. To byłoby cudne” - mówi 90-letnia Sława Przybylska, która właśnie promuje swoją najnowszą płytę.
Przez ostatnie kilka lat Sława Przybylska była - jak mówiła w wywiadach - pielęgniarką, kucharką i sprzątaczką. Gwiazda niemal cały swój czas poświęcała na opiekę nad sparaliżowanym po rozległym udarze mężem. Niestety, Jan Krzyżanowski, u boku którego piosenkarka szła przez życie przez 58 (!) lat, w listopadzie ubiegłego roku zmarł z powodu niewydolności krążenia...
"Był moim Aniołem Stróżem, największą miłością, najlepszym przyjacielem, najbardziej oddanym menedżerem" - wyznała Sława Przybylska po śmierci ukochanego.
Tego, by przejść na emeryturę, odtwórczyni nieśmiertelnego hitu "Pamiętasz, była jesień" w ogóle nie bierze pod uwagę.
"Ciągle dostaję propozycje występów. Jestem szczęśliwa, że nie zostałam zapomniana i odstawiona na bok, bo wciąż mi się chce śpiewać. Moje życie trwa" - powiedziała niedawno w rozmowie z magazynem "Retro".
"Sława czuje się znakomicie, jest w doskonałej formie wokalnej" - stwierdził na łamach "Faktu" opiekun koncertowy artystki, Dariusz Gajda.
Sława Przybylska żartuje, że jest stworzona do śpiewania, które jest dla niej niczym powietrze.
"Odkąd pamiętam, oddycham śpiewaniem" - powiedziała podczas niedawnego recitalu w warszawskim "Kalinowym sercu".
Obecnie 90-letnia piosenkarka jeździ po całym kraju z recitalem promującym jej siedemnastą płytę - wydany na przełomie kwietnia i maja tego roku krążek "Pamiętasz, była jesień", na którym oprócz największych przebojów artystki znajduje się też kilka mniej znanych piosenek z jej repertuaru i dwa utwory premierowe.
Nie jest tajemnicą, że Sława Przybylska nigdy nie pracowała na etacie i dlatego nie może liczyć na zbyt duże świadczenia z ZUS-u. Wokalistka uważa, że nie stać ją na bycie emerytką.
"Mnie na pieniądzach nie zależy. Nie występowałam po to, żeby się wzbogacić. Pamiętam, jak w latach sześćdziesiątych jedna z moich koleżanek koncertowała od rana do nocy, żeby zbudować dom. Mnie to nie interesowało" - wyznała w wywiadzie dla "Wysokich Obcasów".
Sława Przybylska jest przekonana, że świetną formę zawdzięcza... optymizmowi.
"Codziennie budzę się z radością i wierzę w to, że dzień będzie wspaniały. I oczywiście staram się, by tak właśnie było" - powiedziała "Życiu na gorąco".
"Czas płynie, a my przemijamy. Trzeba się starać, aby każdy dzień przeżyć pięknie, a wtedy to przemijanie jest jakby niezauważalne. Jeśli mamy powód albo jeśli wypracujemy powód, ażeby się cieszyć i żeby przekazywać jak najlepsze myśli, jak najlepsze fluidy dla ludzi i otoczenia, to wtedy przemijanie jest tak naturalne, jak naturalną rzeczą będzie śmierć" - napisała w wydanym z okazji 60-lecia pracy artystycznej albumie "Radosny smutek przemijania".
Piosenkarka nie kryje, że chciałaby nigdy nie stracić energii i - to jej słowa - nie zgubić radości istnienia. A poza tym marzy, żeby śpiewać do śmierci.
"Hanka Bielicka marzyła o tym, by umrzeć na scenie, niestety zmarła w szpitalu, więc ja mogę za nią powtórzyć, że chcę umrzeć na scenie: śpiewam, śpiewam i nagle mnie nie ma, to byłoby cudowne" - mówi.
Zobacz też:
Sława Przybylska pominięta przez organizatorów Festiwalu w Opolu