Sławomir Świerzyński dostał wydruk z ZUS-u. Milioner narzeka na emeryturę
Sławomir Świerzyński (61 l. ) jest uważany za jednego z najbogatszych artystów nurtu disco polo. Sam zresztą lubi podkręcać emocje wokół swojego bogactwa. Teraz żali się na wysokość emerytury.
Sławomir Świerzyński jest niekwestionowana gwiazdą branży disco polo. O jego zarobkach artyści innych gatunków muzycznych mogą tylko pomarzyć.
Wprawdzie rzekomy sukces osiągnięty w Chinach okazał się ostatecznie mistyfikacją, jednak to nie zmienia faktu, że lider zespołu Bayer Full należy do zamożnych ludzi. Sam zresztą lubi nakręcać emocje wokół swojego bogactwa, opowiadając z tabloidach, że sam już nie wie, co robić z górą pieniędzy.
Kilka lat temu zapowiedział w tabloidzie, że na urodziny kupi córce lodołamacz. Próbował też zrobić karierę w polityce, chętnie dzieląc się swoimi kategorycznymi poglądami na temat aborcji, LGBT i tego, że pandemia koronawirusa nie jest żadnym powodem do tego, by przestać się gromadzić w kościołach bez maseczek.
W przeszłości przymilał się do Polskiego Stronnictwa Ludowego, ale ostatecznie obraził się na tę partię za przystąpienie do Koalicji Europejskiej przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. Muzyk uznał wtedy, że jest to jednoznaczne z popieraniem praw osób LGBT.
Jak wiele zamożnych osób, Świerzyński wyznaje opinię, że pieniędzy nigdy nie za wiele i kiedy podczas pandemii Ministerstwo Kultury wypłacało środki w Funduszu Wsparcia Kultury, zgłosił się po 550 milionów złotych.
Jak daje do zrozumienia, liczył także na wysoką emeryturę, jednak wyliczenie otrzymane z ZUS-u przepełniło go goryczą. Jak żali się w rozmowie z „Super Expressem”, taka kwota nie wystarczy mu nawet na zatankowanie jachtu:
"Dostałem pisemko, w którym ZUS po 37 latach płacenia wymaganych stawek gwarantuje mi 386 zł emerytury. Nie mogłem w to uwierzyć. Moja żona się śmiała, że nawet łódki nie zatankuję za te pieniądze, nie mówiąc już o samochodzie. Według ustawy, jeśli nie osiągam 700 zł, to i tak je dostanę, co nie zmienia faktu, że państwo robi sobie z nas żarty".
Świerzyński swój jacht sprowadził ze Stanów Zjednoczonych. Jak wyznał kilka lat temu w rozmowie z portelem nto.pl:
"Jakbym pani powiedział, ile mój jacht pali na godzinę, to by pani nie uwierzyła. Ale nie powiem, bo cyfra jest porażająca, nie chcę nikogo drażnić".
Jacht to akurat nie największy problem, tylko koni żal… Świerzyński, jak chwalił się w rozmowie z „Pulsem Biznesu”, jest właścicielem prywatnej stadniny z „końmi królewskimi”. Przecież muszą coś jeść…
Chcesz skomentować artykuł? Zrób to na Facebooku
Zobacz też:
Sławomir Świerzyński handlował kołdrami w imię Jana Pawła II. Jest wyrok
Sławomir Świerzyński z Bayer Full po 25 latach musi przeprosić. Jest prawomocny wyrok sądu
Kolejne problemy Sławomira Świerzyńskiego? Sprawa trafiła do sądu