"Ślub od pierwszego wejrzenia": Afera z udziałem Krzysztofa i Pauliny. To już definitywny koniec?!
Paulina (33 l.) i Krzysztof (35 l.), uczestnicy eksperymentu w programie "Ślub od pierwszego wejrzenia", od początku sprawiali wrażenie niezbyt dopasowanej pary. Mimo to w pewnym momencie można było sądzić, że zaczyna im się układać. Aż do teraz. Takiej afery w show jeszcze nie było - kobieta po zaledwie jednym dniu wyrzuciła męża z mieszkania! Co się stało?
Krzysztof i Paulina zgłosili się do „Ślubu od pierwszego wejrzenia” w nadziei, że za pośrednictwem programu uda im się znaleźć prawdziwą miłość. Zaufali ekspertom, którzy zaopiniowali, że może się im udać stworzyć szczęśliwy związek. Wzięli ślub, choć na oczy zobaczyli się pierwszy raz dopiero w urzędzie stanu cywilnego!
Początkowo można było sądzić, że to małżeństwo okaże się katastrofą. Paulina nie ukrywała, że jest rozczarowana wybranym dla niej mężem. Nie pasowało jej przede wszystkim jego "błaznowanie", jak oceniła zachowanie Krzyśka.
Wiele zmieniło się dopiero podczas podróży poślubnej. Małżonkowie szczerze porozmawiali ze sobą, otworzyli się i zaczęli poznawać się nawzajem.
Jednak w ostatnim odcinku show coś znów się zmieniło. Najpierw Krzysztof zabrał Paulinę na rodzinne spotkanie, lecz ona czuła się tam bardzo nieswojo. Zwłaszcza, gdy bliscy jej męża wstali od stołu i rozpoczęli śpiewy kierowane w stronę świeżo upieczonych państwa młodych.
I gdy wydawało się, że mimo to wyluzowała się, stało się coś, co nie wróży dobrze ich związkowi. Kiedy Krzysiek przyjechał do jej mieszkania, nie mogli się dogadać. Paulinie przeszkadzało, że mąż kładzie rzeczy na komodzie, oświadczyła mu też od razu, że nie ma miejsca w szufladach na jego rzeczy. Musiały zatem zostać w walizce.
Nie spodobało jej się również to, że mąż kupił jej garnki i inne elementy wyposażenia. "Ale błagam, ja nie chcę zbierać gratów. Ja naprawdę staram się jak mogę kupować jak najmniej rzeczy” - ostrzegała wcześniej, ale Krzysztof niestety nie posłuchał. Został sam w jej mieszkaniu, ugotował obiad, ale nie został doceniony. Wręcz przeciwnie. Kiedy Paulina wróciła, nie była w dobrym nastroju.
„Gdzie jest mój dywan? Czemu moje żelazko tam stoi? (…) Ogólnie wszystko jest nie na swoim miejscu i ogólnie się odnaleźć trochę nie mogę. Źle mi tutaj. Nie mogę na to patrzeć, wszystko jest w foliach, czego nie lubię. Już dalej nie chcę nawet wymieniać” - mówiła wyraźnie zirytowana.
Krzysztofowi było przykro, że żona zareagowała w taki sposób.
„Skoro gotujesz dla kogoś, zaskakujesz kwiatami, kolacją, zakupami do domu i ktoś przychodzi do domu, nie powie ci nawet słowa dziękuję, tylko k***a, są przestawione jakieś bombki czy jakieś g***o… No, ile można?” - pytał przed kamerami.
Chciał udokumentować zachowanie Pauliny, więc włączył kamerę bez jej wiedzy. Gdy kobieta zorientowała się w sytuacji, była oburzona. Miała puścić w jego stronę niewybredną "wiązankę".
Krzysztof starał się ratować sytuację, ale wyglądało na to, że Paulina oczekuje, by opuścił jej mieszkanie. Tak właśnie zrobił. "Nie usłyszałem nawet do widzenia" - wspominał rozżalony.
Czy ta para zdoła się jeszcze dogadać? Jak na razie, trudno to sobie wyobrazić.
***
Zobacz więcej materiałów