Słynny dziennikarz umarł z tęsknoty? Córka po latach ujawniła okoliczności
Andrzej Turski to ikona dziennikarstwa radiowego. Jego śmierć była wielkim ciosem dla całego środowiska. Teraz jego córka, Ula Chincz, opowiedziała o okolicznościach odejścia dziennikarza. Jej zdaniem data nie była przypadkowa. To wyznanie porusza do głębi.
Andrzej Turski to autorytet dla kolejnych pokoleń radiowców i dziennikarzy. Przez lata związany z programami Polskiego Radia, zrobił też imponującą karierę w telewizji. Był zastępcą redaktora naczelnego Telewizyjnej Agencji Informacyjnej. To jemu zawdzięczamy istnienie "Teleexpressu", który współtworzył z Józefem Węgrzynem w 1986 roku.
Widzowie dobrze pamiętają go też jako prowadzącego głównego wydania "Panoramy". Prowadził i tworzył też wiele innych programów informacyjnych i publicystycznych. Jego śmierć była wielkim ciosem nie tylko dla bliskich, ale też branży mediów. Teraz córka rzuciła całkiem nowe światło na odejście Turskiego.
W 2006 roku Turski zachorował. Kilka lat później choroba wróciła, jednak wczesna diagnoza pozwoliła na wyleczenie. W międzyczasie dziennikarz musiał cały czas dbać o zdrowie ze względu na cukrzycę. Nikt nie spodziewał się jednak, jak dramatyczny przebieg będzie miało jedno z wydań "Panoramy".
30 listopada 2013 roku Turski miał atak hipoglikemii. 5 grudnia nadszedł zawał serca, a dziennikarz przebywał po nim długo w szpitalu. Zmarł 31 grudnia 2013 roku, w wieku 70 lat. Trzy lata wcześniej sam pożegnał ukochaną Zofię.
Andrzej i Zofia Turscy byli małżeństwem przez 40 lat. Przeżywali potężne kryzysy - dwa razy toczyła się nawet między nimi rozprawa rozwodowa! Para nie mogła jednak się rozstać i za każdym razem do siebie wracali. Doczekali się dorosłej już córki Urszuli. Co teraz mówi ona o śmierci rodziców i uczuciu, które ich połączyło?
Urszula Chincz wielokrotnie podkreślała w wywiadach, że miłość jej rodziców była wyjątkowa. Śmierć Zofii Turskiej w 2010 roku była dla Andrzeja okropnym doznaniem, z którym trudno mu było się pogodzić. Ukochana wracała do niego w snach.
"Tata wiele razy mi mówił, że mama mu się śni coraz częściej, że to są przepiękne sny, takie graniczące wręcz z błogostanem. Nie chciał się z nich obudzić" - mówiła Urszula Chincz w rozmowie z "Vivą!".
Zofia zmarła na raka jelita grubego. Urszula jest pewna, że jej ojciec z tęsknoty podążył za nią. Andrzej zmarł 31 grudnia - czyli dokładnie w rocznicę jego ślubu z ukochaną. Ceremonia miała miejsce w 1970 roku.
"Tata [...] mógł odejść każdego dnia, bo jego stan był ciężki, choć stabilny. Kiedy w sylwestra prawie dwa lata temu dostałam telefon ze szpitala, pomyślałam: »to nie jest przypadek«. Nigdy w to nie uwierzę! W 43. rocznicę ślubu? " - tłumaczyła Chincz w rozmowie z magazynem "Pani".
"Jestem przekonana, że tata umarł z tęsknoty. Nie wierzę, że to był przypadek. Wierzę, że był to dzień, w którym połączyli się z mamą na nowo. [...] Mam wrażenie, że mama ojca do siebie wezwała" - dodała jeszcze później w książce "7 Dni. Świat Andrzeja Turskiego".
Zobacz też:
Grażyna Torbicka ujawniła problemy męża