Smutna prawda o miłości Anny Dymnej wyszła na jaw! Aż trudno uwierzyć
Anna Dymna (68 l.) podjęła się niezwykle trudnego wyzwania. Aktorka przyjęła propozycję napisania scenariusza do spektaklu o jej zmarłym mężu, Wiesławie Dymnym (+42 l.). Nie wiedziała jednak, że praca nad scenariuszem przywróci bolesne wspomnienia, szczególnie te z początków miłości, która zrodziła się od rękoczynu…
Mimo że ma wiele pracy w Starym Teatrze, w szkole teatralnej, gdzie jest wykładowcą oraz w fundacji "Mimo wszystko", którą prowadzi, bez wahania przyjęła kolejną propozycję. Serce podpowiadało jej, że nie może postąpić inaczej.
Tym bardziej że dotyczyło to największej miłości aktorki. Anna Dymna wiedziała, że wspomnienia sprzed lat powrócą, ale nie sądziła, że będą tak wzruszające...
Gdy Krzysztof Materna, reżyser spektaklu "Dymny" o Wiesławie Dymnym, poecie, satyryku, twórcy Piwnicy pod Baranami, zaproponował jej napisanie scenariusza, od razu się zgodziła.
"Było to niezwykle wzruszające doświadczenie dla Anny wrócić jeszcze raz pamięcią do czasów, gdy była żoną Wiesława. Pracując nad scenariuszem, sięgnęła po listy, które do niej pisał" - mówi w rozmowie z "Na żywo" znajomy gwiazdy. I dodaje: "Wzruszyła ją ta lektura".
"Kocham Cię najbardziej na świecie i wśród gwiazd, i wszystkich galaktyk, wypełniasz mi wszystko niepełne i niewypełnione, i jesteś słowemrzeczy niewysłowionych, i jesteś mną, i ja jestem Tobą, i kocham Cię i jestem Twój" - pisał Wiesław do Anny.
***
Czytaj więcej na kolejnej stronie:
Ich wielkie uczucie zaczęło się nietypowo, bo od... rękoczynów. Ona zmęczona po całym dniu zdjęciowym próbowała zasnąć w hotelowym pokoju. Uniemożliwiał jej to głośno zachowujący się Wiesław z kolegą.
"Poprosiłam, by przestali. Wtedy Dymny podszedł do mnie z butelką i powiedział coś, wplatając słowo na "k". Pomyślałam, że to o mnie i strzeliłam go w łeb, a on mi oddał, podbijając oko" - opowiadała aktorka.
Następnego dnia przepraszał ją z bukietem kwiatów. Pobrali się i spędzili ze sobą siedem szalonych lat. Wiesław zmarł w wieku 42 lat prawdopodobnie na zawał serca, spowodowany hulaszczym trybem życia.
"Gdy odszedł, miałam 27 lat. Świat mi się całkiem zawalił" - wspomina.
Po jego śmierci jeszcze dwa razy stawała na ślubnym kobiercu, ale nigdy nie zrezygnowała z nazwiska swojego pierwszego męża.
"Dymny był moją pierwszą, wielką miłością. Przy nim nauczyłam się uczciwości do bólu, wytrwałości i wiary w coś do śmierci. Jestem pewna, że gdyby nie on, dziś byłabym kimś zupełnie innym" - mówi. Dlatego czuje się zobowiązana, by pielęgnować pamięć o nim.
***
Zobacz więcej materiałów wideo: