Smutne kulisy Eurowizji. Organizatorzy oszczędzali na reprezentantce Polski?
Magdalena Tul (42 l.) reprezentowała Polskę na Eurowizji w Düsseldorfie w 2011 roku. Wokalistka w rozmowie z "Super Expressem" oceniła tegoroczną piosenkę "River" Krystiana Ochmana oraz opowiedziała o przykrych kulisach konkursu ze swojej perspektywy. Jak potraktowali ją wówczas organizatorzy?
Magdalena Tul była reprezentantką Polski na Eurowizji w 2011 roku w Düsseldorfie. Gwiazda programu "Jaka to melodia?" zaprezentowała na scenie utwór "Jestem".
Mimo że nie dotarła do finału, to nie poddała i szlifowała swój warsztat wokalny w Stanach Zjednoczonych. Wydała też autorskie piosenki i teledyski. Wkrótce zainteresowały się nią zagraniczne media.
Magdalena Tul w rozmowie z "Super Expressem" odniosła się do tegorocznej Eurowizji, oceniając repertuar Krystiana Ochmana. Okazuje się, że to jest to pierwsza propozycja od lat, która mocno zarezonowała z nią artystycznie!
Piosenkę "River" określiła wręcz "kawałkiem sztuki".
Po latach wyszły też na jaw przykre kulisy konkursu. Jak potraktowali ją wówczas organizatorzy?
Od tamtego czasu jednak wiele się zmieniło. Teraz artystom wolno już m.in. wspomagać się nagranymi chórkami. Poziom wizualny wydarzenia również znacznie zyskał na jakości.
Największym zaskoczeniem dla piosenkarki był jednak... specjalny cennik, z którego uczestnicy mogli wybrać sobie "efekty specjalne" uświetniające koncert, takie jak światła, dekoracje, a nawet (najdroższy z nich!) wiatr we włosach. Wszystko miało wtedy swoją cenę.
Magdalena finalnie zaoszczędziła na tym ostatnim, przeznaczając środki finansowe na wybuchającą parę wodną, pojawiającą się podczas występu za jej plecami.
Artystka po eliminacjach żaliła się na Instagramie, że pomimo fantastycznej energii, w odsłuchu słyszała skandowanie publiczności, przez co myliła tonacje i nie była zadowolona z wykonania.
Zobacz też:
Eurowizja 2022: Artur Orzech demaskuje Sierockiego. "Martin to gitara!"