Reklama
Reklama

Sonia Bohosiewicz jest właścicielką pałacu. Wielki luksus okazał się kosztownym problemem

Sonia Bohosiewicz dała się poznać szerokiemu gronu odbiorców jako utalentowana aktorka. Mało kto wie jednak, że gwiazda ma szlacheckie korzenie. Dzięki wyjątkowemu pochodzeniu może liczyć na przywileje, na które wielu Polaków nie mogłoby sobie pozwolić. Swego czasu odziedziczyła po wpływowej rodzinie przepiękny pałac. Okazuje się jednak, że zabytkowy, pokaźny gmach to dla niej jedynie atrakcja wakacyjna. Wszystko przez ogromne koszty eksploatacji.

Bohosiewicz pochodzi ze szlacheckiej rodziny. Została dziedziczką pałacu

Majątki gwiazd, które często otrzymują wysokie gaże za swoje projekty zawodowe, wciąż nurtują opinie publiczną. Nie zawsze jednak celebryci obnoszą się z włościami i majętnością, starając się chronić swoją prywatność. Wśród tego grona jest również polska aktorka Sonia Bohosiewicz, która rzadko opowiada o szlacheckich korzeniach. I to pomimo faktu, że przyniosły jej prawdziwą fortunę.

Okazuje się, że gwiazda odziedziczyła po swojej rodzinie, wywodzącej się z książęcego rodu Mimikonian, ogromny pałac. Nieruchomość znajduje się w Kamieńcu Podolskim i może się poszczycić zaskakującą historią.

Reklama

"Historia jest piękna, to jest XVII wiek. Tu mieszkała siostra Królowej Marysieńki. Ostatnimi spadkobiercami, jak myślano, byli państwo Potuliccy. A tu się okazało teraz, że jednak nie" - cytuje zarządczynię posiadłości Wiolę Rudzińską portal Party.

Trudno się dziwić, że tak zabytkowe i pamiętne dla polskiej historii miejsce przypadło w udziale właśnie Sonii. Z jej relacji wynika, że pochodzi z rodziny, która może się poszczycić herbem Sasów, nadanym w XVII wieku. Aktorka zaś może być uznana za prawdziwą ormiańską księżniczkę, choć publicznie wzbrania się od wszelkiego tytułowania.

"Rzeczywiście, ród Bohosiewiczów pochodzi z rodu książęcego, rodu Mamikonian. My tu w Polsce jesteśmy bardzo długo. Mamy nadany herb Sas w 1676 roku. Brzmi to ładnie, ale nie jestem księżniczką, księżniczką jest księżna Kate. Ormianie jednak tak to traktują. To są rzeczy, które są znane w rodzinie, dokumenty są pielęgnowane, zbierane, ludzie tym żyją, ja nie do końca. Byłam zdziwiona" - przekonywała niegdyś  aktorka w rozmowie z "Dzień Dobry TVN"

Bohosiewicz nie zamierza mieszkać w luksusie. Za drogo, by ją to kosztowało...

Sonia nie ukrywa jednak, że przeprowadzka do wyjątkowego pałacu to dla niej raczej nierealny plan. Jak sama przyznała, posiadłość zlokalizowana jest w dużej odległości od jej pracy, a co więcej koszty jej utrzymania byłyby horrendalne ze względu na przestarzały system grzewczy. Dbanie o posiadłość wymagałoby również od niej i jej bliskich dużego nakładu pracy i czasu, by mogli cieszyć się w pełni nowym miejscem. Z tego względu postanowiła, że będzie wykorzystywała swój spadek jedynie w celach wypoczynkowych i na okazjonalne wizyty.

"Sprawy formalnie nie są załatwione. Ja nie wyobrażam sobie, żeby tu się przeprowadzać. Bo jak to się ogrzewa? To są ogromne koszta. Nie wiem, czy mój mąż byłby zachwycony, żeby nosić drewno do kominków. Tu jest 10 hektarów. Jak ja z Kamieńca Podolskiego będę dojeżdżała do pracy? Nie, to może będzie jakiś rodzaj domu wypadowego. Tu jest przepięknie wszystko utrzymane. Przecież tu były takie czasy, że świnie tu biegały" - wyjawiła Bohosiewicz podczas wywiadu w "Dzień Dobry TVN".

Zobacz też:

Sonia Bohosiewicz ze wzruszeniem pożegnała Janusza Majewskiego. Aż łza się w oku kręci

Sonia Bohosiewicz w żałobie. Kondolencje spływają z całej Polski

Bohosiewicz przerywa milczenie na temat rozwodu. Mówi o bolesnym rozstaniu

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Sonia Bohosiewicz
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy