Sowińska o swoim życiu w Stanach!
Dwa lata temu porzuciła Warszawę, w której zdobyła pozycję celebrytki i zamieszkała w Los Angeles. Chodzi tam do szkoły aktorskiej. Nie planuje wielkiej kariery, ale jak wiadomo, w Ameryce wszystko może się zdarzyć. Jak sobie radzi Kasia Sowińska?
Dlaczego uciekłaś z Polski?
Kasia Sowińska: - Nie uciekłam! Po prostu pojechałam do szkoły aktorskiej Haward Fine. Biorę lekcje z pracy na scenie i przed kamerą.
Nie tęsknisz za paparazzi, którzy czatowali na Ciebie na każdym kroku?
K.S.: - Nie, bo lubię być osobą anonimową. Mieszkając w Los Angeles, czuję wewnętrzny spokój.
I nie brak Ci warszawskich bankietów?
K.S.: - Wcale! Przysięgam. Może dlatego, że byłam na zbyt wielu?
Przyznaj się, przytyłaś na amerykańskiej diecie?
K.S.: - Nie, bo jem tylko zdrowe, organiczne produkty, które kupuję na targu ze zdrową żywnością. Uprawiam jogę i jogging. W Los Angeles nie widać ludzi otyłych. Tu każdy chce pięknie wyglądać.
Z czego żyjesz w USA?
K.S.: - Pracuję dla TVP Polonia. Robię reportaże, przeprowadzam wywiady z mieszkającymi w USA aktorami polskiego pochodzenia, np. z Maciejem Sokalskim, Markiem Proboszem. Rozmawiałam również z amerykańskimi gwiazdami, np. z Sharon Stone.
Krążą legendy, że w Hollywood można zrobić karierę tylko przez łóżko...
K.S.: - Rozczaruję cię. Nie miałam niemoralnych propozycji. Tu jest wiele pięknych dziewczyn, ale tylko nieliczne robią karierę. Bo są zdolne i mają dużo szczęścia.
Jest teraz jakiś mężczyzna w Twoim życiu?
K.S.: - Nie, ale jestem otwarta na miłość. Jeśli przyjdzie, na pewno ją przyjmę.
Rozmawiał Romek Zawadzki
(nr 22)