Reklama
Reklama

Spadochron się nie otworzył. To ona miała z nim skoczyć. Trojanowska cudem uniknęła tragedii

Izabela Trojanowska żartuje czasem, że oszukała przeznaczenie i dostała od losu drugie życie. Aktorka "Klanu" i jedna z największych gwiazd polskiej piosenki lat 80. ubiegłego wieku, nie boi się wyzwań i chętnie stawia im czoła. Kiedyś postanowiła nawet skoczyć ze spadochronem, ale w ostatniej chwili jej to odradzono. "Gdybym wtedy skoczyła, już by mnie nie było" - twierdzi.

Kiedy w połowie lat 90. Izabela Trojanowska zdecydowała się wrócić po wieloletniej emigracji do Polski, niemal natychmiast dostała ofertę współpracy ze znakomitymi muzykami, którzy grali wtedy w Bajmie. Stało się jasne, że to właśnie z nimi - Adamem Abramkiem i Pawłem Sotem - nagra swój pierwszy po długiej przerwie album.

"Skomponowali dla mnie piosenki na płytę. Nagrywaliśmy w dwóch miejscach. Najpierw zaprosiłam Adama i Pawła do Berlina. Na tydzień rozłożyliśmy się w nowo dobudowanym strychu domu na Kreuzbergu. Potem pojechaliśmy do Lublina. Zamieszkałam z Markiem (Marek Trojanowski, mąż Izabeli - przypis red.) u jego brata, Tomka" - wspominała Izabela w wywiadzie-rzece.

Reklama

Izabela Trojanowska: Przyjaciele namówili ją na podjęcie ryzykownego wyzwania

Izabela Trojanowska spędzała z Adamem i Pawłem całe dnie. 

"Oprócz nagrywania w studiu jeździliśmy na lotnisko w Świdniku, bo chłopcy lubili skakać ze spadochronem" - opowiadała na kartach książki "Trojanowska".

Pewnego dnia przyjaciele namówili ją, by skoczyła razem z nimi. Początkowo nawet nie chciała o tym słyszeć, ale w końcu uznała, że powinna jednak spróbować. Postanowiła zaryzykować i osobiście przekonać się, jakie to uczucie wyskoczyć z samolotu, a potem spadać z zawrotną prędkością. Do skoku jednak nie doszło.

"Brat Marka, który jest znanym neurochirurgiem, odradził mi to i zrezygnowałam" - wspominała po latach w cytowanym już wywiadzie-rzece.

Okazało się, że jest mnóstwo osób, które chętnie zajęłyby jej miejsce. Traf chciał, że zamiast piosenkarki, do samolotu wsiadła młoda studentka. Dostała spadochron, którego użyć miała Iza.

"Dostałam później wiadomość, że tej dziewczynie nie otworzył się spadochron i zginęła" - wyznała gwiazda w rozmowie z Leszkiem Gnoińskim.

Izabela Trojanowska: Ktoś dla żartu na pół godziny zamknął ją w trumnie

Gwiazda "Klanu" nie zdecydowała się skoczyć ze spadochronem, ale w Świdniku nauczyła się za to latać szybowcem i dzięki temu uporała się z klaustrofobią, której nabawiła się wiele lat wcześniej na planie telewizyjnego widowiska "Carmilla". Dopiero niedawno wyznała, że cierpiała z powodu żartu, jaki zrobili jej koledzy z planu, zostawiając na pół godziny w zamkniętej trumnie.  

"Lot szybowcem okazał się dobrą terapią. Udowodniłam sobie wtedy, że potrafię przezwyciężyć każdy lęk" - stwierdziła w książce "Trojanowska".

Izabela Trojanowska nigdy nie zapomni, co pomyślała, gdy usłyszała, co spotkało dziewczynę, której oddała swój spadochron. Uznała wtedy, że po prostu dostała drugie życie.

"Ktoś nade mną czuwał. Mój tata i babcia" - mówi dziś, wspominając tamto wydarzenie 

Źródła:

Książka "Trojanowska. Rozmawiał Leszek Gnoiński", wyd. 2020.

Zobacz także:

Trojanowska zabrała głos w rocznicę jej odejścia. O legendzie polskiej sceny mówi bez ogródek

Nagle padły takie słowa Trojanowskiej o 92-letniej matce. "Moja mama nie życzy sobie..."

Izabela Trojanowska wie, jak zatrzymać czas. Wymaga to wielu poświęceń…

Źródło: AIM
Dowiedz się więcej na temat: Izabela Trojanowska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy