Spędził trzy lata w domu dziecka
Znany z roli Romana w serialu "Na Wspólnej" Waldemar Obłoza sprzedaje swoje tragiczne wspomnienia na łamach brukowca.
50-letni Waldemar Obłoza postanowił podzielić się z czytelnikami "Faktu" smutnymi doświadczeniami ze swojego dzieciństwa. Opowiada o domu dziecka, w którym spędził trzy lata, i o ciężko chorym ojcu.
"Wychowałem się na wsi 60 km od Warszawy. To była malutka, zabita dechami wioszczyzna. (...) Po śmierci mamy zrobiło się naprawdę bardzo źle (...). Żyło się ciężko, to była harówa. To wtedy rodzina postanowiła, żeby mnie i brata zabrać na chwilę do domu dziecka, żeby ojciec odpoczął, żeby to jakoś wszystko ogarnął. Niestety ojciec czuł się coraz gorzej i krótki okres zamienił się w 3 lata, które nie były łatwe" - wywnętrza się Obłoza.
"Gdy trafiłem do domu dziecka miałem 11 lat, brat 13. (...) Wychowywaliśmy się prawie sami. Wychowawcy nie wiedzieli najważniejszego, czyli co się tam dzieje pod osłoną nocy. Tam działała mentalność stada i trzeba było przebijać się jak w stadzie" - wspomina.
"Dziś jestem wdzięczny mojej rodzinie, że wymyśliła ten dom. On dał mi niezwykłą lekcję zaradności, którą mam do dziś" - podsumowuje aktor.
Trzy lata później trafił do liceum z internatem. Gdy miał 15 lat, umarł jego ojciec, którego aktor wspomina bardzo ciepło:
"Mogę powiedzieć, że to był heros. Pracował strasznie ciężko. Nie winię go za nic. (...) To był niezwykle utalentowany i pracowity człowiek, ale los go przewrócił. (...) Wierzę, że teraz patrzy na nas z dumą".
Podziwiamy pana, panie Waldemarze, że mimo tylu przeciwności osiągnął pan sukces i ułożył sobie życie. Ale po co zaraz biec z takimi wspomnieniami do tabloidów..?