Reklama
Reklama

Spierali się o tę nazwę latami. Nie mieli wyjścia. "Pogodził" ich sąd

Do Mono wystąpił na Top of the Top Sopot Festiwal. Zespół pojawił się na scenie w ramach koncertu "Muzyka to coś, co nas łączy". W przypadku tej kapeli sprawdziłaby się chyba bardziej nazwa "Muzyka to coś, co nas dzieli". W końcu formacja kłóciła się o prawo do nazwy. Spór o De Mono ciągnął się latami. "Pogodził" ich dopiero sąd.

Spór o De Mono ciągnął się latami. "Pogodził" ich dopiero sąd

De Mono to kultowy polski zespół, który dał Polakom takie hity jak "Kochać inaczej" i "Statki na niebie". Ich utwory wzbogaciły choćby ścieżkę dźwiękową do słynnego serialu "Magda M.". Kapela cieszyła się ogromną popularnością od samego początku istnienia, a najwierniejsi fani do dzisiaj nucą ich przeboje. Nic więc dziwnego, że bacznie śledzili spór członków zespołu o prawo do nazwy. O co chodzi?

W 1996 roku, po 7 latach wspólnego grania z De Mono, Marek Kościkiewicz poinformował o swoim odejściu z formacji. Następnie w 2008 roku zaskoczył wszystkich, tworząc nowy zespół, ale pod starą nazwą. To oznaczało, że od teraz miały funkcjonować dwa De Mono. Koledzy Marka z pierwotnego składu poczuli się tym dotknięci i postanowili zgłosić sprawę do sadu, oskarżając Kościkiewicza o bezprawne użycie nazwy. Spór o De Mono ciągnął się latami. "Pogodził" ich dopiero sąd

Reklama

Spierali się latami. Gdy przyszło do rozprawy, zapadły dwa wyroki

W skład drugiego De Mono wchodził nie tylko Marek Kościkiewicz, ale również inny artyści z oryginalnego składu: Chojnacki i Krupicz. Dołączył do nich też Rafał Brzozowski. Zespół grał, ale Andrzej Krzywy i Piotr Kubiaczy nie odpuszczali. Choć kosztowało ich to wiele nerwów, czuli, że muszą udowodnić Markowi swoją rację. 

O zakończenie sporu nie było tak łatwo. Zanim sąd na dobre "pogodził" muzyków, wydał dwa różne wyroki. W 2018 roku Sąd Okręgowy w Warszawie orzekł, że obie grupy mogą koncertować pod tą samo nazwą. Dopiero po złożeniu apelacji przez Krzywego i Kubiaczyka sprawę rozpatrzono ponownie i uznano, że jednak nie przysługuje Markowi wyłączne prawo do nazwy, ponieważ gitarzysta nie był jednoznacznym liderem De Mono.

Tak niemiłe potyczki wspominał w rozmowie z Plejadą Andrzej Krzywy:

"Dla mnie to był trudny emocjonalnie czas. Przyznam szczerze, że jedna z najtrudniejszych sytuacji w mojej karierze zawodowej. Lata sądzenia się to stres, nerwy, nie chciałem tak postępować, ale jako De Mono musieliśmy zawalczyć o nasze prawa".

ZOBACZ TEŻ:

Monika Richardson nie zostawiła suchej nitki na "nowej" TVP. Padły ostre słowa o decyzjach stacji i znanych nazwiskach

Tak źle u Meghan i Harry'ego jeszcze nie było. Markle wyniosła się z domu

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: De Mono | Marek Kościkiewicz | Andrzej Krzywy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama