Sponiewierana Rodowicz przerwała milczenie w sprawie Sylwestra TVP. Oto, co spotkało ją za kulisami
Maryla Rodowicz (78 l.) uświetniła swoim występem Sylwester TVP w Zakopanem. Niestety legenda polskiej muzyki rozrywkowej w stolicy polskich Tatr doświadczyła skandalicznego traktowania. Jeszcze przed wejściem na scenę pokazano gwieździe, gdzie jej miejsce.
Maryla Rodowicz jako ikona polskiej sceny muzycznej zasługuje na godne i pełne szacunku traktowanie. Jej trwająca ponad pół wieku kariera obfitowała w skrajne doświadczenia. Gwiazda nieraz opowiadała o trudnych chwilach, których doświadczyła ze strony środowiska artystycznego, stawiając pierwsze kroki w show-biznesie. Mogłoby się wydawać, że po tylu latach kariery nikt już nie odważy się powiedzieć choćby jednego złego słowa w stosunku do Maryli Rodowicz. W Zakopanem piosenkarka przekonała się, że rzeczywistość jest okrutna. Podczas Sylwestra TVP spotkało ją coś niewyobrażalnego.
Już wczoraj w mediach krążyły pogłoski, o trudnościach, których gwiazdy koncertu miały doświadczać podczas Sylwestra TVP. Mówiło się o problemach organizacyjnych oraz braku odpowiedniej komunikacji. Teraz swoje trzy grosze dorzuciła Maryla Rodowicz. Okazuje się, że nawet gwiazdę takiego formatu potraktowano na równi z szeregowymi pracownikami. I najwyraźniej właśnie to najbardziej ją zabolało...
"Sylwester w Zakopanem. To prawda, że służby porządkowe nie chciały mnie wpuścić na próbę i to dwukrotnie. Nie pomogły teksty, że ja na próbę. Dowód poproszę...ale ja nie mam dowodu.. no to pani nie wejdzie. Taki mamy prikaz. Faktycznie w tym roku, czyli w tamtym, porządkowi mieli takie dyrektywy, że tylko z dowodem i trzeba było być na liście" - zaczęła swój obszerny wpis w mediach społecznościowych Maryla Rodowicz.
Jak dowiadujemy się z dalszej części wpisu wokalistki, kontrolę dowodów osobistych motywowano względami bezpieczeństwa. Dla Rodowicz wiązało się to z dość sporym utrudnieniem, bowiem gwiazda lubi być gotowa do występu dużo wcześniej. Piosenkarka czuła się bardzo źle, będąc dosłownie poniewieraną przez niekulturalnych pracowników technicznych. Za kulisami była nieustannie przestawiana z kąta w kąt.
"Poszła fama, że na terenie miały być rozmieszczone kamery i że mysz się nie przeciśnie. Akurat. Ja mam zwyczaj stania za kulisami w pełnej gotowości, w kostiumie co najmniej pól h przed wejściem na scenę. To jest dosyć uciążliwe, bo za kulisami jest mało miejsca, byłam bez przerwy przeganiana z miejsca na miejsce w dość chamski sposób. Nosz, pomyślałam sobie, po finale syknę do tego panoszącego się inspicjenta. ...jeszcze raz tak się do mnie odezwiesz k.., to ci przyp...,ale zapomniałam i przypomniało mi się dopiero w hotelu" - pisze w mediach społecznościowych oburzona Rodowicz.
To jednak nie koniec skandalicznych wydarzeń, które miały miejsce podczas imprezy TVP. Gwiazda żali się w mediach społecznościowych na niesprawiedliwe traktowanie. Okazuje się, że wymogi bezpieczeństwa nie dotyczyły wszystkich i spora część osób obecnych za sceną w ogóle nie powinna się tam znajdować. Za kulisami dosłownie roiło się od spragnionych kariery osób, które wykorzystywały okazję do lansowania się.
"Mocno wkurzające były lansujące się za kulisami, w trakcie koncertu , osoby zupełnie nie związane z imprezą ,tak zwani krewni i znajomi królika. Tu się przebierają półgołe tancerki, tu się przygotowują artyści do wejścia na scenę, a tu się pałętają uhahane obce ciała. A miała się nie przecisnąć nawet mysz. Dobrze, że w ogóle mnie dopuścili na scenę. I że byłam w Zakopanem, bo mam słabość do górali, do ich muzyki, do ich folkloru, do knajp, do oscypków z grilla, do rydzów z patelni i w ogóle, hej!" - zakończyła swój wpis na Facebooku, Maryla Rodowicz.
Czy to oznacza, że więcej nie zobaczymy Maryli Rodowicz na Sylwestrze TVP?
Zobacz też:
Rodowicz nie dała rady. Wieści z Zakopanego nie pozostawiły żadnej nadziei
Maryla Rodowicz nie została wpuszczona na scenę TVP. Co za sceny w Zakopanem
Przejmujące wieści od Maryli Rodowicz. W tych okolicznościach nie potrafiła powstrzymać łez