Spotkała Lewandowską w Barcelonie i ujawnia jej sekrety. Nie jest tak, jak wszyscy myśleli
Anna Lewandowska szybko rozwinęła swoją markę, dochodząc do momentu, w którym w ciągu zaledwie dziesięciu lat, wzbogaciła się o 313 mln złotych. Niedawno gwiazda rozmawiała z pisarką odpowiedzialną za jej nieautoryzowaną biografię. Za zamkniętymi drzwiami nie ukrywała niczego. Monika Sobień-Górska wyjawiła wszystko mediom. Sukces trenerki to sprawka małżeństwa ze znanym piłkarzem?
Anna Lewandowska osiągnęła sukces porównywalny do osiągnięć jej męża. Kobieta nie tylko otworzyła własną firmę, ale skutecznie ją rozwinęła, co znalazło przełożenie w zarobkach. Pozostaje pytanie, jak wielki wpływ na ten stan miało znane nazwisko, które trenerka przyjęła po mężu Robercie Lewandowskim. Wielu fanów Lewandowskich od dawna zastanawia się nad tą kwestią.
Na ten moment Lewandowska jest właścicielką aż sześciu marek i pięciu firm, więc jej działalność znacznie się rozwinęła, a w grę zaczęły wchodzić miliony złotych. Wciąż nie ujawniono jednak, na ile piłkarz maczał palce w jej sukcesie. Monika Sobień-Górska - autorka zmierzającej do księgarni nieautoryzowanej biografii "Imperium Lewandowska", podjęła ten delikatny temat i uchyliła rąbka tajemnicy w ostatnim wywiadzie.
"Myślę, [marka Lewandowskiej - przyp. red.] że nie byłaby aż tak duża i nie w tak krótkim czasie. Kiedy zaczynałam pisać tę książkę, nie miałam żadnej tezy. Nie wiedziałam, czy Lewandowska faktycznie jest autorką i kreatorką swoich firm, czy to wszystko ktoś za nią wymyśla i robi. Znałam te tysiące komentarzy, w których zarzuca się jej, że w zasadzie jest tylko żoną sławnego męża żyjącą za jego pieniądze. Wiedziałam, że jest to przejaskrawione, ale nie zdawałam sobie sprawy, w jakiej skali. Sama się wtedy zastanawiałam, czy Lewandowska faktycznie sama stoi za swoim imperium, czy ma ten mityczny sztab ludzi" - przyznała Monika Sobień-Górska w rozmowie z dziennikarką Wirtualnej Polski.
Niemniej jednak wpływ rozpoznawalnego męża i nazwiska trudno w zupełności wykluczyć. Gdyby nie to, Ania zapewne miałaby dużo bardziej wyboistą drogę do tworzenia własnej marki.
"Spędziłam rok na dziennikarskiej pracy. Z dzisiejszej perspektywy mogę powiedzieć, że może Lewandowska nie doszłaby do tej kwoty 313 mln złotych w 10 lat, ale myślę, że byłaby kobietą biznesu tak czy inaczej. Obecnie ma sześć marek i pięć firm. Pomysł na każdą z nich wychodził od niej. Zaczęła je budować już po ślubie, będąc już Lewandowską, mając znane nazwisko. Dostała na start duże pieniądze i dużą popularność. To był bardzo racjonalny ruch, że zaczęła budować markę własną dopiero wtedy" - wyjawiła.
Autorka widzi Annę Lewandowską jako osobę, która "jest trochę uzależniona od pracy" i nie może porzucić harówki na rzecz brania udziału w kampaniach reklamowych. Co łatwo wytłumaczyć tym, że stanowią łatwe źródło zarobku. Zdaniem Sobień-Górskiej żona Roberta Lewandowskiego przywykła do dyscypliny i rywalizacji, bo one dotąd towarzyszyły jej w karierze sportowej.
Okazuje się, że aktywność Anny Lewandowskiej nie jest jedynie wynikiem przyzwyczajeń, które trenerka firness wyrobiła sobie przez lata, ale również odpowiedzią na traumę sprzed lat.
"Powiedziała mi, że jej zdaniem każda kobieta powinna pracować, bez względu na to, ile zarabia jej mąż. Nawet jeśli ten mąż jest milionerem, gwiazdą, gwarantuje jej luksusowe życie. Kobieta powinna pracować, żeby mieć swoje pieniądze. Lewandowska pracuje, żeby być osobą niezależną - finansowo, ale też w sensie posiadania własnego świata. Myślę, że to jest kwestia traumy (...), która zaowocowała jej pędem do niezależności" - wyjaśniła dziennikarka, która miała okazję rozmawiać z Lewandowską na ten temat podczas wizyty w Barcelonie.
Zobacz też:
Dostała się na oblegany obóz Lewandowskiej. Nie mogła uwierzyć w to, co tam zobaczyła
Chwile grozy podczas wakacji Lewandowskich. Doszło do dramatu
Anna Lewandowska nie jest oderwana od rzeczywistości? Biografka ujawnia