Sprawa Iwony Wieczorek: Pilna wiadomość z krakowskiego sądu! Adwokat Pawła P. wszystko potwierdził!
Sprawa zaginięcia Iwony Wieczorek wróciła z impetem do mediów. Właśnie na jaw wyszły nowe fakty dotyczące Pawła P., który feralnej nocy bawił się wraz z zaginioną w jednym z sopockich klubów. Chodzi o wzbudzające spore emocje jego zastanawiające zaangażowanie w trakcie przebiegu śledztwa. Adwokat mężczyzny potwierdził najnowsze rewelacje...
Iwona Wieczorek zaginęła ponad dwanaście lat temu. Od tamtej pory trwa śledztwo w tej sprawie, ale wciąż nie udało się odkryć prawdy, co tak naprawdę stało się tamtej nocy.
Nie wiadomo też, co stało się z Iwoną. Jedną z osób, którą od początku podejrzewa się, że mogła mieć coś wspólnego z zaginięciem, jest Paweł P., który bawił się w Iwoną i innymi znajomymi w sopockim Dream Clubie.
Mężczyzna od początku angażował się w śledztwo, choć co do jego pobudek można mieć sporo wątpliwości.
Prokuratura wobec Pawła P. zastosowała nawet środek zapobiegawczy - 50 tysięcy złotych, które miał wpłacić, by nie trafić do aresztu. Mężczyzna do tej pory tego nie zrobił, ale nie podjęto wobec niego żadnych działań.
Adwokat Pawła P. złożył bowiem zażalenie na zastosowane środki zapobiegawcze.
Jak donosi "Dziennik Śledczy", krakowski sąd 6 marca podjął decyzję o oddaleniu zażalenia, co oznacza, że kolega Iwony będzie musiał pieniądze jednak wpłacić. Inaczej trafi do aresztu.
Najnowsze informacje potwierdził obrońca Pawła P. - mecenas Krzysztof Woliński.
Przypomnijmy, że Pawła P. zatrzymano w grudniu 2022 roku. Postawiono mu zarzuty "utrudniania postępowania karnego poprzez usuwanie śladów i dowodów, zacieranie śladów przestępstwa, a także podawanie nieprawdziwych informacji w sprawie dotyczącej Iwony Wieczorek".
"Fakt" donosił, że chłopak miał bez pytania wejść do domu Iwony po jej zaginięciu. Miał przeszukać jej pokój i wyczyścić dane z jej komputera. Miał też mataczyć w śledztwie, rozpuszczając nieprawdziwe informacje o sopockich policjantach, aby wyłączyć ich ze sprawy.
W rozmowie z Onetem Paweł P. przekonywał, że bardzo zależy mu na rozwiązaniu sprawy zaginięcia jego koleżanki. Pożalił się jednak na działania śledczych, którzy mieli go gnębić.
"Bardzo chciałbym, żeby oni rozwiązali tę sprawę. Ciągnięcie jej przechodzi w paranoję, jak widać po moim przykładzie. Niech za przykład służy to, że śledczy przyjechali do mnie do domu z psem do narkotyków. To jakby przyjechać do złodzieja samochodów, żeby szukać u niego pornografii albo broni. Jakaś nagonka" - opowiadał.
Zobacz też:
Ivan Komarenko wrócił do Rosji. Ma PILNĄ wiadomość dla Polaków. Wielkie poruszenie pod wpisem!
Krzysztof Jackowski szokuje w sprawie Iwony Wieczorek: "Dzieje się coś złego"
Iwona Wieczorek: Sąsiad wyjawił wstrząsającą prawdę po latach! Chodzi o jej nocne życie