Środa wtrąca swoje "trzy grosze" ws. afery w "Newsweeku". Lis się zdziwi! "Narodowa aspiracja plucia"
Od kilku tygodni w mediach głośno jest o odejściu Tomasza Lisa z redakcji "Newsweeka" i poważnych zarzutach kierowanych pod adresem byłego już naczelnego przez jego podwładnych. Renata Kim przyznała, że to ona poinformowała szefów o niewłaściwym zachowaniu Lisa. Potem jeden z redaktorów zamieścił wpis, że sama Kim "nie jest taka święta". Teraz głos w sprawie postanowiła zabrać Magdalena Środa...
Afera w "Newsweeku" rozgrzewa media od kilku tygodni. Po nagłym odejściu Tomasza Lisa wszyscy próbują dociec, co też było głównym powodem jego zwolnienia.
Artykuł Szymona Jadczaka wiele w tej sprawie wyjaśnił. Okazało się bowiem, że pracownicy Lisa mają mu wiele do zarzucenia. Potem doszedł jeszcze artykuł magazynu "Press", w którym wypowiedzieli się inni pracownicy tygodnika, potwierdzając na ogół, że Lis miał sporo za uszami.
W artykule pojawiły się informacje, że Tomasz źle traktował m.in. Renatę Kim, która była jego wieloletnią współpracownicą.
Warto dodać, że to właśnie ta dziennikarka przyznała się, że to ona poinformowała szefów o zachowaniu Lisa.
W sieci ludzie zaczęli gratulować jej odwagi. Paulina Młynarska czy Korwin-Piotrowska nie szczędziły pochwał pod jej adresem. Aż tu nagle pojawił się wpis Wojciecha Staszewskiego, który pracował w "Newsweeku". Ten wziął w obronę Lisa i... oskarżył o mobbing samą Renatę Kim.
"To Renata mnie zastraszała "Lis chce cię zwolnić, ale ja cię bronię", a ja czułem, że to ona chce się mnie pozbyć. Ubrałem się wtedy w białą koszulę, poszedłem do Lisa pogadać wprost. Do tego mobbera? A w kolejnym tygodniu pisałem okładkowy temat" - pisał dziennikarz.
Jego post doczekał się odpowiedzi Kim, która z kolei wywlekła redakcyjne brudy i na koniec wyjawiła, że Staszewski "skrzywdził jej przyjaciółkę".
Głos w tej sprawie zabierają kolejne osoby. Teraz swoje "trzy grosz" dorzuciła Magdalena Środa.
Choć słynna feministka była częstym gościem w jego programach i pisywała dla "Newsweeka", nie staje po stronie naczelnego. Na swoim Facebooku jednoznacznie poparła Renatę Kim i zganiła Staszewskiego, który zaatakował Renatę.
"Jak ktoś napisał na fb: "modli się, żeby Bóg zesłał Polsce jakąś inną aferę, bo już ma dość tej z Lisem". Ale ta rozwija się w najlepsze. Teraz dostaje się Renacie Kim. Wojciech Staszewski napisał dość wstrętny tekst o niej. Jak wiadomo w Polsce nie lubimy bohaterów, więc od razu na nich plujemy. Renata - dla pana Wojtka - gorsza niż Lis, a do tego wcale nie bohaterka. Poprawiała mu teksty (może źle pisze?), była wymagająca, a teraz stroi się w piórka. Niedopuszczalne! Żeby kobieta.... Ohydna jest ta narodowa aspiracja plucia na to co dobre. Pan Staszewski zamiast pluć na Renatę Kim powinien się zastanowić, co zrobić żeby zmienić standardy panujące w dziennikarstwie. A tak wyszedł z niego mały, mały człowiek i nie lepszy dziennikarz.." - napisała Środa.
Dzień wcześniej w "Gazecie Wyborczej" ukazał się też jej felieton, w którym też odniosła się do afery z Lisem.
"Co przypadek Tomasza Lisa mówi o moralności w Polsce?" - pyta w tytule swego felietonu Środa.
Magdalena pogratulowała Renacie Kim, że miała odwagę poinformować szefów, co dzieje się w redakcji, choć nie powinno to być aktem odwagi, a zwyczajną normą...
"Jest coś bardzo niezdrowego w sytuacji, w której nazwanie zła złem wymaga nie lada odwagi (wykazała ją Renata Kim), choć powinno być przedmiotem rutynowej odpowiedzialności. Jest też coś niezdrowego w sytuacji, gdy z powodu przyjacielskich układów ludzie, którzy krzywdzą innych, są usprawiedliwiani" - pisze Środa.
Następnie stwierdziła, że przypadek Lisa głównie źle świadczy o naszym społeczeństwie. Wini przede wszystkim katolicką moralność...
"Przecież z punktu widzenia obowiązującej dziś w Polsce moralności katolickiej Lis nie popełnił żadnego zła: nie jest gejem, nie chodzi w Paradach Równości, nie zrobił aborcji" - podsumowała gorzko Środa.
Zobacz też:
Renata Kim odpowiedziała na zarzuty w sprawie mobbingu
Pracownik "Newsweeka" ujawnia: nie tylko Lis, Renata Kim też zastraszała