Stan Borys w finansowych tarapatach...
Kiedy niedawno na profilu internetowym Stana Borysa (77 l.) pojawiła się informacja, że Fundacja Lex Nostra zbiera dla niego środki finansowe, fani pochwalili akcję. Wielu jednak nie szczędziło słów krytyki.
Artysta na początku lutego przeszedł udar i wymaga długotrwałej i kosztownej rehabilitacji. Leczony jest w Polsce. Chętni mogą przekazać jeden procent podatku na Fundację Lex Nostra, która objęła Stana Borysa opieką.
"Pomoc finansowa, oczywiście, bardzo się przyda, bo Stan przez najbliższe miesiące będzie wyłączony z pracy artystycznej. Czeka go co najmniej szesnaście tygodni rehabilitacji. A to jest kosztowna sprawa" - mówiła na łamach "Twojego Imperium" partnerka muzyka Anna Maleady, dodając, że przyjaciele wpadli na pomysł zorganizowania koncertu, podczas którego będzie można kupić dzieła sztuki, a dochód z ich sprzedaży zostanie przekazany na rehabilitację Stana.
"Można też przekazać jeden procent podatku na Fundację Lex Nostra, która objęła go opieką. Za namową fanów Stana ta fundacja otworzyła dla niego specjalne konto. On sam jest dobrej myśli. Wierzy, że wróci na scenę. Ja też w to bardzo wierzę, chociaż to, że Stan żyje, jest dla mnie cudem. Osiągniemy cel dzięki intensywnej rehabilitacji" - mówiła.
Niestety, wśród słów otuchy, kierowanych do Stana Borysa, pojawiły się też obelżywe sformułowania. "Czy wszyscy artyści muszą żebrać?" - pytali internauci. "Nie użalaj się nad sobą, Stan" - dodawali inni.
Właśnie takiej reakcji obawiał się artysta, zakazując swojej partnerce Annie Maleady proszenia o wsparcie.
Wbrew temu, co się powszechnie uważa, gwiazdor nie jest majętny. Kiedy w 2004 r. wrócił ze Stanów Zjednoczonych, cały jego dobytek stanowiło to, co mieściło się w walizce.
Przerażał go fakt, że w Polsce będzie musiał zaczynać od zera, ale postanowił zmierzyć się ze wszystkim, co przyniesie mu los. Rozpoczął od kupna mieszkania w Łomiankach. Zaciągnął na nie kredyt we frankach szwajcarskich. Nie przypuszczał wówczas, że raty szybko wzrosną dwukrotnie...
Regularne dochody z koncertów pozwoliły mu urządzić się i płacić rachunki na bieżąco. Stała aktywność zawodowa gwarantowała byt. Ale teraz pracować nie może. A okazało się, że kredyt nie jest ubezpieczony od wypadków losowych ani od pobytu w szpitalu, co wiąże się z koniecznością regularnych spłat mimo braku dochodów.
Wokalista poważnie rozważa sprzedaż lokalu. Na szczęście Anna pomaga mu w tej trudnej sytuacji. W dodatku zaprzyjaźnieni ze Stanem artyści wyszli z inicjatywą i zamierzają organizować dla niego koncerty i aukcje na rehabilitację, której powinien być poddawany przez kilka najbliższych miesięcy.
Gwiazdor jest wdzięczny za to wsparcie. Sam nigdy nie odmawiał, kiedy to jego proszono o pomoc przy akcjach charytatywnych. Teraz to on potrzebuje ofiarnych serc.
***
Zobacz więcej materiałów: