Stan Borys wciąż nie odzyskał pełnej sprawności. Był o krok od tragedii
Stan Borys (82 l.) od ponad 4 lat zmaga się ze skutkami udaru, którego doznał w lutym 2019 roku. Do tego doszły problemy okulistyczne, kardiologiczne i onkologiczne, a także awantura z Karolem Strasburgerem. Muzyk do tej pory nie może pogodzić się z wyrokiem, jaki zapadł w sądzie.
W lutym 2019 roku 78-letni wówczas Stan Borys trafił do szpitala z silnymi bólami głowy. Jak wspominała potem partnerka muzyka. Anna Maleady, jeszcze w drodze do szpitala rozważał, czy w ogóle jest sens zawracać głowę lekarzom.
Zdiagnozowany u Borysa udar niedokrwienny mózgu dla wszystkich był zaskoczeniem, muzyk był bowiem w świetnej formie: biegał, grał w tenisa, przestrzegał diety i unikał używek. Przyczyny złego samopoczucia upatrywał początkowo w zatruciu smogiem. Gdyby nie interwencja znajomych, mogłoby się skończyć dużo większym nieszczęściem.
Sytuacja i tak była bardzo poważna. Udar spowodował niemal całkowity paraliż lewej strony ciała i utratę czucia w ręce. Jak wspominał potem Stan Borys w rozmowie z „Vivą”, miłość i nadzieja dodawały mu sił. Jak mówił do swojej ukochanej:
"Nie mogłem pogodzić się, że się nie poruszam samodzielnie i wozisz mnie wszędzie na wózku inwalidzkim. Codzienne wożenie mnie na spacery potęgowało moją wiarę w to, że niedługo wstanę z wózka i zacznę chodzić sam. Ta wiara i to, że jesteś przy mnie, wyzwalała we mnie chęć życia. To cudowne uczucie miłości i wsparcia dawało mi siłę".
Wielomiesięczne rehabilitacja przeprowadzona pod okiem specjalistów oraz partnerki muzyka przyniosła świetne rezultaty, bo artysta, wprawdzie o lasce, ale jednak odzyskał zdolność samodzielnego poruszania się. Niestety, ciągle musiał się mierzyć z konsekwencjami udaru. Jedną z nich był gwałtownie pogarszający się wzrok. W 2020 roku artysta musiał przejść skomplikowaną operację. Jak wyjaśniała wtedy Anna Maleady:
"Jak się okazało, nie był to prosty zabieg i pomimo tego, że minęło parę dni, Stan w dalszym ciągu nie widzi. Lekarze zapewniają, że wzrok powróci. Niemniej jednak Stan bardzo się denerwuje, a ja razem z nim".
Na szczęście wzrok powrócił, za to zaczęło szwankować serce. W ubiegłym roku artysta przeszedł zawał. Na domiar złego, u wykonawcy ponadczasowego przeboju „Jaskółka uwięziona” kilka miesięcy temu wykryto nowotwór skóry. Jak ujawnił artysta w rozmowie z „Super Expressem”:
"Na całe szczęście była to niezłośliwa zmiana rakowa na skórze. Gdyby nie została usunięta, wtedy mogłaby się stać niebezpieczna. Rozrastała się".
Skończyło się na wycięciu 10-centymetrowego kawałka skóry, a wyniki wykonanej po operacji biopsji nastrajają optymistycznie.
Problemom zdrowotnym Stana Borysa towarzyszyły inne nieszczęścia. Artysta w krótkim odstępie czasu stracił dwa ukochane psy rasy shih tzu i wdał się w medialną awanturę z Karolem Strasburgerem.
Muzyk zarzucił mu zamieszczanie w internecie szkalujących do komentarzy, zaś aktor tłumaczył, że nie mógł tego robić, bo znajdował się daleko poza zasięgiem łącza internetowego, z którego IP wysyłano wspomniane komentarze. Stan Borys i jego partnerka uznali wyrok uniewinniający Strasburgera za „porażkę organów ścigania”, a Strasburger zarzucił muzykowi, że szuka rozgłosu jego kosztem. Jak skomentował w rozmowie z „Twoim Imperium”:
„Stan Borys bawi się w grę, która dla niego źle się skończy. Człowiek ma dużo czasu, brakuje mu pieniędzy, sam przyznaje, że ma kłopoty psychiczne. Zresztą myślę, że to jego partnerka jest odpowiedzialna za to wszystko. Może tak szukają popularności, bo innej już nie mają. Lecz ja w tej zabawie nie będę uczestniczył, nie mam też ochoty prać brudów publicznie”.
Stan Borys wciąż przechodzi rehabilitację i bardzo martwi się, że nigdy już nie będzie mógł śpiewać. Jak wyznał w jednym z wywiadów:
"Mój głos jeszcze śpi. Na szczęście nie straciłem mowy ani pamięci. Powtarzam wiersze i piosenki. Mam nadzieję i wiarę w to, że dojdę też do głosu śpiewanego. Żyję pozytywnymi myślami”.
Zobacz też:
Stan Borys usłyszał druzgocącą diagnozę: rak. Konieczna była operacja