Stanisława Celińska: Jak pokonała ciężką chorobę
Czasem wychodzę na scenę i myślę: "Boże, czy ja to wszystko udźwignę?"- żaliła się niedawno Stanisława Cielińska (71 l.) w jednym z wywiadów. A jednak udźwignęła!
Promienny uśmiech, energiczne ruchy, przenikliwe spojrzenie, silny głos - taka pojawiła się w Bazylice Świętogórskiej koło Gostynia na nagraniu programu dla telewizji.
Przyjaciele, którzy jej towarzyszyli, byli pod wrażeniem:
- Prezentowała się w doskonałej formie, jako człowiek i artystka. Przed nagraniem wystarczyła nam jedna próba. Stasia była znakomita. Śpiewała swoim ciepłym głosem, mówiła do ludzi sercem, jak zawsze delikatna - opowiada "Świat&Ludzie" Teresa Lipowska (81 l.), która była jednym z zaproszonych przez panią Stanisławę gości.
- Aż miło było na nią popatrzeć! - przytakuje realizator programu.
Wielbicielom artystki kamień spadł z serca. - Mam taką dewizę: jutro wstaje nowy dzień i tylko od nas zależy, czy doświadczymy cudu, który nam ofiarowuje - mówi pani Stanisława.
Znowu jest pełna optymizmu. Wrócił bezcenny spokój i chęć życia. Walczyła o powrót do sił w domowym zaciszu. Ani śladu po kłopotach zdrowotnych, z którymi borykała się pod koniec roku.
Wydawało się, że będzie zmuszona do dłuższej przerwy w zawodowej aktywności. Z powodu poważnej choroby stawów jej plany, jeden po drugim, brały w łeb. Odwołała koncert w Toruniu, opóźniły się jej zdjęcia do "Barw szczęścia", zrezygnowała z roli w komedii "Miszmasz czyli Kogel Mogel 3".
Z planu donoszono, że artystka ma problem z chodzeniem, nie może zbyt długo przebywać w pozycji stojącej, musi dużo wypoczywać. W domowym zaciszu artystka dzielnie walczyła o powrót do zdrowia. Na koncercie na Świętej Górze była już dawną, energiczną Stasią! A rok zapowiada się pracowicie. Gra koncerty w całym kraju, wraca na plan "Barw szczęścia".
- Trzeba cieszyć się życiem, a najlepiej od zaraz - przekonuje.