Stanisława Ryster ostro o TVP: „Biusty na wierzchu, fatalna polszczyzna"
Stanisława Ryster (80 l.) wieloletnia prowadząca teleturnieju „Wielka gra” nie ukrywa swoich opinii na temat TVP. Wyraźnie nie podobają jej się zmiany, które zaszły w telewizji publicznej w ostatnim czasie. Oberwało się prezenterkom, które, zdaniem Ryster, wypaczają pojęcie elegancji, a także Maciejowi Kurzajewskiemu. Czym jej podpadł ukochany Katarzyny Cichopek?
Stanisława Ryster przez 31 lat prowadziła teleturniej „Wielka gra”. Zachwycała widzów elegancją, profesjonalizmem i dykcją. Sposób, w jaki zakładała nogę na nogę przeszedł do historii telewizji. Do tej pory toczą się w internecie dyskusje, jak siedzieć, jak Stanisława Ryster. Sama gwiazda wyjaśniała, że zakładanie nogi na nogę było u niej odruchowe. Robiła tak, żeby się nie garbić.
Po latach, w 2010 roku wróciła na chwilę do telewizji, by przygotować dla TV Polonia program „Wielka gra – na bis”. Kiedy prezesurę TVP objął Jacek Kurski, pojawiły się plotki o rzekomych planach reaktywacji „Wielkiej gry”, ale ostatecznie nic z tego nie wyszło.
Teraz już chyba na to za późno, bo, jak zapowiada Ryster w rozmowie z „Faktem”, żadna z jej sławnych nóg już nigdy na Woronicza nie postanie. Jak wyjaśnia, nie widzi dla siebie miejsca między „paniami z biustami na wierzchu” i prezenterami kaleczącymi polszczyznę. Takimi refleksjami natchnął ją niedawno emitowany „Wielki test. 70 lat TVP”:
"Był koszmarnie zrobiony. Maciek Kurzajewski tak szybko czytał pytania, jakby ktoś stał mu nad głową z pistoletem i groził, że jeśli się spóźni, choć o ćwierć sekundy, to go zastrzeli. Można było nie lubić Ireny Dziedzic, ale żeby nie wymienić jej nazwiska? I nie było ani słowa o Mariuszu Walterze. A kto stworzył Dwójkę i słynne "Studio 2"? Oczywiście, że Mariusz Walter. Widać, że ten "Test" robili ludzie, którzy albo nic nie wiedzieli o historii telewizji, albo nie wiedzieli, jak to zrobić. Aż usiadłam z wrażenia".
O „Wielkiej grze” też się niewiele z testu dowiedziała, chociaż przynajmniej została wymieniona. Ale nie w takim kontekście, jaki uznałaby za stosowny. Jak wyjaśnia w „Fakcie”:
"O mnie coś tam wspomnieli, kiedy objęłam "Wielką Grę". Ale za to panienki, które tam występowały były w wieczorowych sukniach. Teraz taka moda w telewizji państwowej. Przy byle okazji panienki wychodzą z biustami na wierzchu w wieczorowych sukniach. Ja chyba się do tego nie nadaję, bo mam inne wyobrażenie o elegancji. Uważam, że każdy dzień, każda pora ma swoje wymagania".
Jak zauważa Stanisława Ryster, dobrze by było, gdyby Telewizja Polska, zamiast obnosić się ze swoją patriotyczną misją, dopilnowała jej realizacji chociaż w zakresie poprawnej polszczyzny. Jak wyjaśnia, ostatnio wyszła ona z mody:
"Prezenterzy w telewizji posługują się tak fatalną polszczyzną, że nie mogę tego słuchać. We wszystkich telewizjach prowadzący robią okropne błędy językowe. Tacy jesteśmy patrioci, a nie mamy szacunku do własnego języka? Kiedyś na wszystko zwracało się uwagę. Nigdy w życiu do telewizji bym nie weszła. Jak zdjęli mój program, to moja noga więcej tam nie postała. I już nie postanie".
Zobacz też:
Stanisława Ryster: Z życia trzeba korzystać
Stanisława Ryster nie kryje wściekłości: Dostałam od nich po łbie!