Starostecka i Korcz niemal spóźnili się na własny ślub. Ta miłość trwa od dekad, a nadal zaskakuje
Elżbieta Starostecka i Włodzimierz Korcz byli bardzo szczęśliwi i nie mogli się doczekać, by przyrzec sobie miłość do końca życia. Ona miała zaledwie 21 lat, gdy zyskała pewność, że z żadnym innym nie stworzy tak wspaniałej relacji. Mimo to o mały włos nie spóźnili się na własny ślub. Jak do tego doszło? Zakochani nigdy nie kryli szczegółów, które nawet po latach poruszają wiernych słuchaczy.
Elżbieta Starostecka i Włodzimierz Korcz stworzyli jedną z najpiękniejszych par w historii polskiego show-biznesu. Aż trudno uwierzyć, że ich pierwsze spotkanie miało miejsce w 1964 roku - 61 lat temu.
Korcz jako student łódzkiego konserwatorium zgodził się na uczestnictwo w próbie kabaretu. "Potrzebowali pianisty. Kolega powiedział mi, że jest u nich dziewczyna, która na pewno mi się spodoba" - opowiadał cytowany przez "Dobry Tydzień" kompozytor. Minęło tylko kilka dni od wydarzenia, a już nie mógł przestać o niej myśleć.
Nie tylko Włodzimierz Korcz poczuł siłę miłości od pierwszego wejrzenia. Po każdej próbie odprowadzał Elżbietę do domu, a ona z chęcią się na to godziła. Mimo to nie chciała zaprosić go do siebie.
"Staliśmy pod schodami w małym korytarzyku i do świtu rozmawialiśmy o sztuce, teatrze, muzyce, o naszych rodzinach..." - opowiadał dalej.
Dopiero pół roku później Włodzimierz zobaczył wnętrze mieszkania ukochanej. Przyszedł z bukietem kwiatów, ale nie został wpuszczony.
Dlaczego zajęło chwilę, nim narcyzy znalazły się w dłoniach pięknej aktorki? Elżbieta powiedziała, że Korcz nie wejdzie do środka, aż ona nie skończy... myć schodów.
Włodzimierz czekał 40 minut. Nie sprawiło to, że stracił motywację. Ten wieczór był początkiem ich wspólnego życia - Elżbieta przyjęła oświadczyny. Przysięgę złożyli rok później.
Elżbieta Starostecka i Włodzimierz Korcz na ślub pojechali tramwajem. Wszystko dlatego, że kilkadziesiąt osób stało w kolejce do taksówek. Przez to niemal spóźnili się na ceremonię.
Po wszystkim zamieszkali w domu aktora w Kaliszu. Ona dostała pracę w teatrze, a on komponował. Na początku lat 70. otrzymali mieszkanie w bloku w Warszawie. Niestety, sąsiadom przeszkadzała głośna muzyka, którą kochali zawodowo oraz prywatnie.
Na zmiany zdecydowali się, gdy ich pierwsze dziecko - syn Kamil poszedł do szkoły. Zaczęli budować dom na Żoliborzu. Niedługo potem na świat przyszła córka - Anna, a Włodzimierz rozpoczął pracę w orkiestrze podróżującej po morzach i oceanach. Jej muzyka umilała czas bogatym urlopowiczom podczas rejsów.
"(...) Budowaliśmy dom, wpadliśmy w długi, mieliśmy dwoje małych dzieci" - opowiadał "Vivie".
Potem nie było lżej. Po urodzeniu córki Elżbieta zakończyła karierę telewizyjną. Ograniczyła występu do teatru. Na szczęście Włodzimierz Korcz zyskał tytuł jednego z najpopularniejszych polskich kompozytorów, co wiązało się z dobrymi zarobkami. Miało to jednak też swoje minusy.
Włodzimierz Korcz rozpoczął życie w ciągłym biegu. Często nie było go w domu. Niejednokrotnie plotkowano o rzekomych romansach w trasie, np. z Alicją Majewską. Ukochana pozostała obojętna na te doniesienia. Nigdy nie zwątpiła w uczucie męża:
"Jest coś takiego w życiu dwojga ludzi, że albo się ma do siebie zaufanie, albo się go nie ma. Te wszystkie rozmowy o zazdrości nie miały i nie mają u nas specjalnie miejsca" - mówiła Starostecka "Faktowi".
Aktorka zawsze była pewna, że kompozytor jest jej największym wsparciem.
"Mamy się czym cieszyć, zachwycać. Podróżujemy. Chcemy bez pośpiechu oglądać te cuda, które, mam nadzieję, na nas czekają. Wolę spokojne życie niż sławę. Bycie gwiazdą mnie nie interesuje" - dopowiedziała.
Dziś Korcz nadal jest aktywny zawodowo, ale zawsze znajdzie czas dla ukochanej, by razem z nią odpoczywać i zachwycać się domostwem oraz ogrodem. Codzienny spokój jest dla nich największą wartością.
Czytaj też:
Alicja Majewska jest z nim związana od 50 lat. Ciągle musi tłumaczyć naturę ich relacji
Alicja Majewska nigdy wcześniej tego nie robiła. Fani osłupieli...
Gwiazda "Trędowatej" jest z mężem od 60 lat. Pojechali na ślub tramwajem na przekór rodzinie