Steczkowska i Doda na dywaniku
Publicznym konfliktem Rabczewskiej i Steczkowskiej zażenowani są wszyscy pracujący przy tworzeniu show "Gwiazdy tańczą na lodzie". Artystki wylądowały nawet na rozmowie z producentami programu. Bez rezultatu.
Złośliwe docinki, jakimi przerzucają się Doda (24 l.) i Justyna (36 l.) na antenie z pewnością przyciągają przed telewizory widzów, ale TVP chce utrzymać pozory, iż jest telewizją z misją i robi co może, by pogodzić zwaśnione panie.
Magazyn o gwiazdach "Show" dowiedział się, że piosenkarki zostały wezwane na rozmowę z producentami show, firmą Rochstar. Obiecały, że nie będą już zagęszczać atmosfery w programie. Niestety, Doda nie dotrzymała słowa.
Aby umożliwić sobie upokorzenie Steczkowskiej, wnosząc do studia swoją kartonową podobiznę oświadczyła, że to rekwizyt dla niej, lustro. Nie skonsultowała z nikim wręczenia "prezentu" Justynie, czym rozzłościła producentów.
Na złość Steczkowskiej przedłuża także swoje wypowiedzi dotyczące występów uczestników, wiedząc doskonale, że prowadzący mają za zadanie pilnować scenariusza i uważać, by żaden z jurorów nie przekroczył wyznaczonego mu limitu czasu.
Justyna jest pokorniejsza. Dostosowuje się do wskazówek reżysera i wygłasza jedynie kwestie zawarte w scenariuszu. Swoją frustrację wyładowuje w wywiadach dla kolorowych pism, w których daje do zrozumienia, że nie chce się zniżać do poziomu Dody.
Zachowaniem pań zażenowany jest Włodzimierz Szaranowicz, zasiadający z Dodą w loży jurorów:
"Siedząc obok, czuję się zakłopotany" - przyznał w rozmowie z "Show".
Dwutygodnik "Show", o objętości ponad 100 stron, powstający we współpracy z amerykańskim magazynem "In Touch" i kosztujący zaledwie 1,99 zł, dostarcza najciekawsze i najbardziej aktualne informacje nie tylko o gwiazdach, ale także o stylu życia, urodzie, modzie, kulturze i wnętrzach.