Steczkowska komentuje najnowsze plotki. Tak się zapatruje na pracę z Dodą
Justyna Steczkowska fuksem uniknęła ponownego spotkania z Dodą. Choć wokalistki jakiś czas temu publicznie przyznały, że dawne utarczki mają już za sobą i zaczęły nawet pałać do siebie sympatią, mogły znowu wpaść na siebie w trakcie pracy. Okazuje się, że Rabczewska miała propozycje zostania jedną z jurorek „The Voice of Poland”, gdzie zasiada Steczkowska. Pech chciał, że musiała odmówić. Teraz jej decyzję komentuje znajoma z branży. Aż trudno uwierzyć, jak zapatruje się na wspólną pracę.
Justyna Steczkowska występuje pod banderą publicznego nadawcy już od wielu lat. Widzowie kojarzą ją przede wszystkim z talent show "The Voice of Poland", gdzie zasiada w fotelu jurora tuż obok Lanberry, Tomsona i Barona oraz Marka Piekarczyka.
Steczkowska chętnie opowiada o swoich przygodach związanych z programem i jego uczestnikami. Nie ukrywa przy tym, że praca na planie czasem nieźle daje jej się we znaki, bo nie najlepiej radzi sobie z podejmowaniem trudnych decyzji - zwykle zbyt emocjonalnie do nich podchodzi.
"Tak, niewątpliwie po nagraniach wracam do domu zmęczona. Może nie po przesłuchaniach w ciemno, bo tam jest świetnie - dużo dobrej energii i szczęścia. Gorzej jest, jak wracam po bitwach i knockoutach, bo muszę odrzucać ludzi i mam spadek energetyczny, bo jest mi po prostu smutno, przykro. Czasami muszę odrzucać wokalistów, którzy super śpiewali, ale jednak ich koledzy śpiewali równie super..." - wyjawiła Justyna Steczkowska w rozmowie z o2.pl.
Justyna stara się jednak uhonorować swoich podopiecznych nawet, jeśli nie powiedzie się im na wizji. Ze swojej strony oferuje wachlarz możliwości, które mogą im pomóc w rozwinięciu własnej kariery i spełnieniu marzenia o wielkiej sławie: "Staram się nie zostawiać moich podopiecznych, którzy odpadną z programu. Jeżeli kogoś muszę już wyrzucić - bo taka jest formuła programu - to zabieram go w trasę (...) Dzięki temu wokaliści z "The Voice" mogą wziąć udział w zawodowych wielkich trasach halowych, do czego artyści dochodzą czasami wiele lat" - dodała Steczkowska.
Justyna Steczkowska przez lata zdążyła sobie wypracować pozycję w TVP. Okazuje się jednak, że w ostatniej edycji mogła się pojawić jej koleżanka po fachu, która cieszy się dużą popularnością, a mianowicie Doda. Wykonawczyni przeboju "Melodia ta" wyznała jednak w niedawnym wywiadzie, że odrzuciła propozycję TVP. Było więc o krok od ponownego spotkania pań i zrobiło się gorąco... W sieci zawrzało od plotek, a Steczkowska szybko skomentowała sprawę.
"Ja nie mam nic przeciwko, by zasiąść fotel w fotel z Dodą w "The Voice". Doda ma też olbrzymią wiedzę z zakresu show-biznesu, jest w nim od wielu lat. Jest bardzo pracowitą osobą - na pewno kontrowersyjną z wielu stron" - przyznała szczerze wokalistka, próbując sobie wyobrazić, jakby to było pracować z wieloletnią rywalką.
Chociaż między paniami przez długi czas panowały napięte relacje, niedawno stało się jasne, że zakopały wojenny topór. Steczkowska wystąpiła nawet z Dodą podczas jej jubileuszu w Sopocie. Jak przyznała, koleżanka po fachu ma wiele atrybutów, które przydałyby się w "The Voice of Poland".
"Można Dodę lubić lub jej nie lubić, ludzie nas lubią, nienawidzą, kochają, taki to jest zawód. Nie można jednak jej odmówić pracowitości, to jest pewne. Jeśli więc kiedyś zasiądzie w fotelu trenera, to nie będę miała absolutnie nic przeciwko. Myślę, że wtedy wszyscy będziemy się dobrze bawić i Doda wniesie coś do tego programu. Co dokładnie? To zobaczymy, jak to się wydarzy" - wyjaśniła.
Zobacz też:
Sablewska po latach wyznaje prawdę o Dodzie: "Nie wygląda na taką osobę, ale..."
Doda odmówiła koncertu 6 października. Ten powód zaskoczył wszystkich
Doda nagle przerwała wywiad. Polały się łzy [POMPONIK EXCLUSIVE]