Steczkowska: Muszę zachwycać ludzi
"Ja nie jestem osobą, która musi mieć więcej rzeczy, więcej ciuchów i więcej butów, wręcz przeciwnie. Z czasem chcę mieć coraz mniej rzeczy. Ilość tego wszystkiego mnie drażni. Gdyby nie to, że wykonuję taką pracę i na scenie muszę zachwycać ludzi (to mój obowiązek bo ludzie za to płacą), to naprawdę ubierałabym się ciągle w bardzo proste rzeczy" - twierdzi piosenkarka.
Śpiewała o sobie, że jest dziewczyną szamana. Potrafiła zaczarować nas swoim głosem. Teraz okazuje się, że potrafi poradzić sobie z kryzysem. I to wcale nie za pomocą magii. Justyna Steczkowska to ponoć idealna dziewczyna na czas kryzysu. To nie rozsądek przemawia przez nią, a znacznie głębsza filozofia, która przenosi się na całą jej rodzinę.
"Ilość rzeczy nas przytłacza" - mówi Jusia. "Zabraniam też dzieciom, kiedy wchodzimy do sklepu, wynosić wszystko czego chcą i prawie w ogóle nie kupuję im zabawek. Tylko raz na jakiś czas, bo dzieci popadają w coś takiego jak otumanica reklamica - że one wszystkiego potrzebują" - tłumaczy.
"Mówię: kochany, zaraz zamienisz się w sklep towarowy, po co ci to wszystko, gdzie to schowasz? Poza tym w domu stoi już taki samochód. Masz naklejki, farby, przemaluj go i będzie wyglądał na nowy. Uważam, że to dzieciom dobrze robi".
Piosenkarka będzie gościem niedzielnego programu RMF Extra. Tam dowiecie się, skąd u niej takie zasady i przyzwyczajenia? Jak wyglądało wiele lat temu życie w jej rodzinnym domu?
"Przypominam sobie moją mamę sprzed 30 lat. Ona zamykała przed nami telewizor na klucz, a my płakaliśmy. Rodzice pozwalali nam oglądać Janosika, Teleranek, Klossa i programy muzyczne. Twierdzili, że telewizja zabija naszą wyobraźnię. I to był genialny pomysł. Ja dzisiaj prawie nie oglądam telewizji. A dzieciom pozwalam tyle, ile oglądać muszą".
Słuchajcie Justyny Steczkowskiej w radiu RMF FM, w niedzielę, od godziny 10:00.