Stefano Terrazzino został na lodzie! "Wszystko straciłem"
Wiedział, że zrealizowanie tego marzenia może nie być proste. Ale nie spodziewał się aż takich finansowych tarapatów!
Gdyby nie koronawirus, byłby na Sycylii, gdzie w swoim świeżo wyremontowanym hotelu prowadziłby taneczne zajęcia.
- Projekt stanął w miejscu. Musiałem odwołać zapowiedziane turnusy, które cieszyły się dużym zainteresowaniem. Wszystko straciłem, zostałem na lodzie - mówi "Na żywo" Stefano Terrazzino (40 l.).
Mieszkający w Polsce tancerz (sprawdź!) chciał w pięknie położonej sycylijskiej posiadłości organizować lekcje dla osób, które będą się uczyć tańca, śpiewu, aktorstwa i gotowania. Prace remontowe domu szły sprawnie do marca.
- Ekipa odeszła, gdy wybuchła epidemia. Stefano martwi się, co będzie dalej. Nawet nie może polecieć na miejsce, by znaleźć nowych wykonawców - wyjaśnia jego przyjaciel.
W tej sytuacji zrealizowanie wielkiego marzenia Terrazzino stoi pod wielkim znakiem zapytania.
- Nie wiem kiedy, i czy w ogóle zostanie ukończony amfiteatr, który zaplanowałem. Smutne to, ale staram się widzieć wszystko w jasnych barwach - mówi tygodnikowi "Na żywo" gwiazdor i nie traci nadziei, że bez względu na piętrzące się trudności, już wkrótce zaprosi gości na Sycylię.
Jednak to nie jedyny problem Stefano. Artysta już od kilku miesięcy nie występuje na scenie, przez co, podobnie jak jego koledzy, pozbawiony jest poważnej części swoich dochodów.
Śpiewanie (posłuchaj!) włoskich coverów to coś, co artysta kocha, ale też pozwala mu marzyć o dokończeniu dzieła jego życia.
Osiągnie swój cel?
***
Zobacz więcej materiałów z życia gwiazd: