Stenka: Byłam nabitym, biuściastym pulpetem
Danuta Stenka (50 l.) nigdy nie uważała się za piękność.
"Kiedy zaczynałam pracę jako aktorka, byłam 70-kilogramowym, nabitym, biuściastym pulpetem" - powiedziała kiedyś w wywiadzie Danuta Stenka. "Do dziś szlag mnie trafia, gdy muszę zbliżyć się do lustra na odległość mniejszą niż metr" - wyznała.
Wbrew temu jednak, co sama myśli na temat swojej urody, Danuta Stenka uchodzi za piękną kobietę. Jest fascynująca zarówno w sukni z trenem, w jakiej wychodzi na scenę, by zagrać królową, jak i w bawełnianej koszulce, którą wkłada, gdy krząta się po domu. Na co dzień najchętniej ubiera się w dżinsy, sportową bluzę i wygodne buty.
"Gdy się ma dwoje dzieci, nie można sobie pozwolić na wysokie obcasy" - żartowała, kiedy jej córki były jeszcze małe. W szafie Danuty Stenki wisi oczywiście kilka wyjściowych kreacji, ale aktorka nie korzysta z nich często. Zawsze jednak, gdy pojawia się na czerwonym dywanie, wzbudza zachwyt eleganckim wyglądem, świadczącym o jej świetnym guście. Zwraca też uwagę naturalnością, bo nigdy nie przesadza z makijażem.
Stenka nie wierzy w zbawienną moc kosmetyków, ale - jak sama mówi - uwielbia mieć je pod ręką. "Gdybym miała zabrać ze sobą na bezludną wyspę tylko najbardziej potrzebne kosmetyki, przede wszystkim spakowałabym balsam do ciała, bo mam bardzo suchą skórę, która wymaga nieustannego nawilżania" - mówi.