Stenka przeszła przez koszmar
- Budziłam się rano i zanim otworzyłam oczy, chciało mi się płakać. Jakbym straciła sens życia. Byłam nieszczęśliwa, choć tak naprawdę nic się nie stało - wyznała Danuta Stenka.
Aktorka opowiedziała o swojej walce z depresją; choroba zaczęła się późną jesienią i trwała do lata...
- Dopadł mnie jakiś taki bezgraniczny, permanentny smutek bez powodu. Bo właściwie wszystko było powodem. Nie wiem, skąd się wziął - stwierdziła na łamach "Twojego Stylu".
Nagle zauważyła, że wokół niej zrobiła się zawodowa pustka. Zawisła nad nią groza niespłaconego kredytu i innych zobowiązań. Smutek się nasilał i aktorka sięgnęła dna...
- Z jakichś projektów wypadłam, niektóre się przesunęły. I przyszła myśl, że mój czas się skończył. Że pewnie teraz będę coś musiała zrobić z życiem. A przecież ja ten zawód uwielbiam, jest moją pasją. Poza tym, co tu się oszukiwać - to moje źródło dochodów.
W trudnych chwilach mogła jednak liczyć na męża, Janusza Grzelaka, który dla niej poświęcił swoje aktorstwo. - On mnie trzymał przy życiu, wydobywał ze wszystkich moich zapaści, ze wszystkich załamek. Bez niego wszystko by się zawaliło.
Dzisiaj Danuta Stenka uważa, że depresja zmieniła jej podejście do wielu spraw...