Stockinger o ucieczce z miejsca wypadku
Tomasz Stockinger (54 l.) bardzo wstydzi się tego, że wsiadł za kółko mając we krwi 2,3 promila alkoholu, spowodował wypadek i uciekł. Jak dzisiaj, kilka dni dni po całym zdarzeniu, tłumaczy całe zajście?
"Działałem w szoku, byłem zdenerwowany. Wypadek był raczej kolizją" - powiedział w programie "Dzień dobry TVN".
Aktor stwierdził, że bardzo wstydzi się tego, co się stało. Przeprosił swoich przyjaciół, bliskich i publiczność.
"Sam do końca nie rozumiem, dlaczego byłem w takim stanie. Bardzo się tego wstydzę i trudno mi to sobie wybaczyć".
Stockinger zaprzeczył jednocześnie doniesieniom tabloidów, jakoby w dniu przesłuchania chałturzył w jednej z pułtuskich szkół na Dniach Edukacji Narodowej. Nie wyjaśnił jednak, co robił w tym czasie. Obiecał natomiast, że postara się wynagrodzić ofiarom szkody finansowe i moralne.
Przypomnijmy, że aktor w czwartek, 15 października, usłyszał trzy zarzuty: jazdę pod wpływem alkoholu, spowodowanie kolizji i ucieczkę z miejsca wypadku. Zabrane zostało mu również prawo jazdy.
Stockinger zaproponował, że za jazdę po pijaku zapłaci 10 tysięcy złotych grzywny, a za dwa pozostałe przewinienia - 2,5 tysiąca złotych. Ostateczna decyzja w tej sprawie należy jednak do sądu.
Zobacz również: Stockinger usłyszał zarzuty