Stracimy Urbańską?
Natasza Urbańska do Indii zamierza wrócić już jesienią. Ale bollywoodzki film może na zawsze zakończyć jej karierę w Polsce!
Aktorzy warszawskiego Buffo nie mają w tym roku wakacji. W lipcu i sierpniu stołeczny teatr będzie normalnie wystawiać spektakle. W żadnym z nich nie zobaczymy jednak największej gwiazdy tej sceny, Nataszy Urbańskiej (33 l.).
Aktorka, zamiast udać się na urlop, wciąż jednak jest w stolicy. Kręci zdjęcia do filmu Jerzego Hoffmanna (78 l.) "Bitwa Warszawska 1920". Dopiero po ich zakończeniu uda się na wymarzone wakacje z Januszem Józefowiczem (51 l.) i Kalinką (1,5 l.). Ale w planach ma już kolejny wyjazd.
Jak głosi wieść, jesienią, gdy w Indiach skończy się pora monsunowa, pani Natasza powróci do Bombaju, by ustalić szczegóły kontraktu z producentami Bollywood.
- Musi bardzo uważać - przestrzega Beata Tyszkiewicz (72 l.). - Praca w Bollywood daje mnóstwo radości, ale... jeden film kręci się tam latami!
Pani Beata jest jedyną polską aktorką, która podbiła Bollywoood. W latach 60. zagrała tam w filmie "Aleksander i Chanakaya". W Indiach traktowano ją jak boginię. Mogłaby żyć w luksusie latami. Jednak po półtora roku wróciła do Polski, bo nie wytrzymywała leniwego tempa, w jakim kręcono tam filmy.
- W ciągu całego pobytu miałam zaledwie 11 dni zdjęciowych. To było dawno, ale znając luźne podejście Hindusów zmieniło. Natasza musi uważać, negocjując indyjski kontrakt, bo inaczej może popaść w kłopoty. A my... o niej zapomnieć - mówi pani Beata.
IW