Stuhr w komedii romantycznej
Maciej Stuhr ostatnio pojawia się przede wszystkim w "poważnych" rolach i właściwie od "Wesela" i "Testosteronu" nie widać go było w komedii. Czyżby znany z poczucia humoru aktor nie dostawał komediowych propozycji, czy też chce przestać kojarzyć się widzom z rolami w lekkich filmach Olafa Lubaszenki?
"Na pewno nie żałuję, że zaistniałem dzięki filmom Lubaszenki, czegoś się tam jednak nauczyłem, trochę się pobawiłem. Nie uważam, że trzeba schlebiać niskim gustom publiczności, chciałbym, żeby kultura pełniła jakąś misję, ale też przeszkadza mi to, że jesteśmy trochę nazbyt poważni, traktujemy bardzo często śmiech jako rzecz mniejszej rangi niż np. zadumę... A niby dlaczego?" - mówi aktor.
Stuhr podkreśla, że dla aktora ważne są też inne doświadczenia: "Kiedy gra się sympatycznych osiemnastolatków w komediach typu Chłopaki nie płaczą, to atutami takiej roli będzie przede wszystkim naturalność i spontaniczność, a dla aktora zawsze o wiele ciekawszym doświadczeniem są próby odejścia od siebie, stwarzanie roli; tylko, że takich okazji nie ma zbyt wiele" - dodaje Stuhr.
Po sukcesach "33 scen z życia" i znakomitych recenzjach zwieńczonych prestiżową Nagrodą im. Z. Cybulskiego, Macieja Stuhra niedługo znowu będziemy mogli zobaczyć w komedii, tym razem polsko-czeskiej pt. "Operacja Dunaj", w której zagra czołgistę Floriana. Film opowiada o tym, jak w trakcie inwazji wojsk Układu Warszawskiego na Czechosłowację w sierpniu 1968 roku zgubiła się załoga polskiego czołgu i trafiła do przygranicznego czeskiego miasteczka.