Super Express: Anna Grodzka uciekła z miejsca wypadku
Anna Grodzka (61 l.), jadąc jedną z warszawskich ulic, otarła się o inny samochód. Poszkodowany twierdzi, że posłanka nie tylko nie chciała się zatrzymać, ale i "uciekła z miejsca wypadku".
Do incydentu doszło w piątek 29 maja. Grodzka mknęła swoim luksusowym peugeotem po Mokotowie. Około godziny 21, zmieniając pas ruchu, wjechała w drugi pojazd.
"Zamiast się zatrzymać i sprawdzić, czy wszystko w porządku, jechała dalej, jakby nic się nie wydarzyło" - relacjonuje "Super Expressowi" poszkodowany mężczyzna.
Choć dawał 61-latce znaki, by się zatrzymała na poboczu, ta jechała dalej. "Dopaść" udało się ją dopiero kilka kilometrów dalej.
"Musiałem ją gonić i zatrzymałem dopiero na światłach" - dodaje.
Na miejsce wezwana została policja, która jednak "nie potrafiła ocenić sytuacji". Sprawą zajmie się sąd.
***
Aktualizacja
Wersja Anny Grodzkiej jest zupełnie inna. Posłanka twierdzi, że nie tylko nie uciekła z miejsca wypadku, ale to ona jest stroną poszkodowaną.
"Ten człowiek wyprzedzał mnie i zajechał mi drogę z prawego pasa, kiedy ja po zapaleniu zielonego światła, skręcałam w lewo. I wtedy musiał mnie stuknąć, ale ja tego w ogóle nie czułam. Później zauważyłam, że agresywnie zajeżdża mi drogę. Stanęliśmy i wezwałam policję. Nawet nie wiedziałam, że mam otarty błotnik" - mówi "SE".