Reklama
Reklama

Supermodelka tłumaczy się przed trybunałem

Naomi Campbell zeznała przed specjalnym trybunałem ONZ ds. zbrodni w Sierra Leone, że dostała "kilka małych kamieni szlachetnych" - zapewne od Charlesa Taylora - po kolacji zorganizowanej przez Nelsona Mandelę w RPA w 1997 roku. Chodzi o "krwawe diamenty", służące finansowaniu wojny.

"Już spałam, gdy zapukano do moich drzwi. Otworzyłam. Stało tam dwóch mężczyzn, którzy wręczyli mi mały woreczek mówiąc: 'To prezent dla pani'" - powiedziała brytyjska modelka.

"Otworzyłam woreczek następnego dnia rano. Zobaczyłam kilka kamieni szlachetnych. Były bardzo małe i wyglądało na to, że są brudnego pochodzenia" - dodała.

Campell powiedziała, że następnego dnia rozmawiała na temat tego prezentu podczas śniadania ze swoją agentką Carole White i aktorką Mią Farrow.

"Jedna z nich powiedziała, że to na pewno od (ówczesnego prezydenta Liberii) Charlesa Taylora, a ja odparłam: Przypuszczam, że tak" - powiedziała Campbell.

Reklama

Charles Taylor, były prezydent Liberii, od stycznia 2008 roku jest sądzony w związku z rolą, jaką odegrał w wojnie domowej w sąsiednim Sierra Leone. Konflikt (1991-2002) kosztował życie 120 tys. ludzi; tysiące ludzi zostało rannych.

Zarzuca mu się, że potajemnie kierował rebeliantami ze Zjednoczonego Frontu Rewolucyjnego (RUF) w Sierra Leone, dostarczając im broń i amunicję w zamian za diamenty.

61-letni obecnie Taylor nie przyznał się do żadnego z postawionych mu zarzutów.

PAP life
Dowiedz się więcej na temat: Naomi Campbell
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy