Superniania: Z reklamy margaryny na uczelnię
Dorota Zawadzka wysyłała już dzieci na "karnego jeżyka", reklamowała margarynę, tańczyła w "Tańcu z gwiazdami". Teraz chce wrócić na uczelnię jako wykładowca.
Jest bardzo zajętą osobą. Codziennie w innym mieście promuje swoją nową książkę, szkoli, o wszystkim informując na internetowym profilu.
Mimo że pożegnała się już z tańcem, nadal uważnie śledzi, co dzieje się na parkiecie show. Zdarza się, że nie zgadza się z werdyktem jury i eksploduje.
Nie boi się wyrażać swojego zdania na temat koleżanek z programu. Tak, jak stało się to ostatnio, kiedy skrytykowała Edytę Górniak za... brak umiaru w ostrzykiwaniu się botoksem.
U boku Roberta jest bardzo szczęśliwa, lubi siebie. Nie przejmuje się opiniami tych, którzy uważają, że autorytetowi, jakim stała się w kwestii wychowywania dzieci, nie przystaje wygłupiać się na parkiecie rozrywkowego programu i zarabiać w ten sposób.
"Niania jest postacią medialną. Nie jest wstydem ani grzechem zarabianie pieniędzy. Każdy chce zarabiać. Ja nie chcę lansować mojego nazwiska. Dzieje się to poza mną. Nie mam na to wpływu, w jakim kontekście pojawia się moje nazwisko" - stwierdziła podczas spotkania z internautami na Czaterii.
O sobie mówi: "Znam się na tym, co robię. Ciągle jeszcze się uczę i cenię w sobie to, że mam nadal zapał do nauki. Mąż podpowiada, że umiem dotrzeć komunikatem do każdego".
Mimo ostrej krytyki, twierdzi, że margaryna, którą reklamuje, jest zdrowa dla małych dzieci:
"Sama jem margarynę. Uważam, że ludzie nie mają wiedzy na temat tego, jak powstaje reklamowana przeze mnie marka. Proponuję, aby sobie o tym przeczytać. Ja reklamuję konkretną margarynę, nie wszystkie rodzaje. Ta jest dobra".
Ma nadzieję, że za dziesięć lat zostanie babcią, a zmarszczki "będą jej się układały w uśmiech". Zanim poznała ją cała Polska, nie narzekała na nadmiar pieniędzy - pracowała z pierwszym mężem na uczelni [Uniwersytet Warszawski - przyp. red.], mieszkała w służbowym mieszkaniu z pożyczonymi meblami. Teraz chce zatoczyć koło.
"Marzę, by wrócić na uczelnię jako wykładowca" - mówi.