"Świat według Kiepskich": Renata Pałys wyjawiła to rok po śmierci Kotysa! Niebywałe!
Mija rok od śmierci Ryszarda Kotysa, który zyskał ogromną popularność dzięki roli Mariana Paździocha w serialu "Świat według Kiepskich". Z jego odejściem wciąż nie może pogodzić się serialowa żona. Renata Pałys w końcu postanowiła opowiedzieć, jakie relacje łączyły ją z aktorem. Zdradziła też, jakich planów nie zdążył zrealizować i dlaczego wciąż trzyma jego numer telefonu...
Ryszard Kotys zmarł rok temu w jednym z poznańskich szpitali. Przyczyną śmierci aktora był COVID-19, choć wiadomo też było, że stan gwiazdora od kilku lat nie był najlepszy. Nikt jednak nie brał pod uwagę, że dojdzie do najgorszego.
Ceremonia pogrzebowa odbyła się na cmentarzu w Lusowie pod Poznaniem i miała charakter świecki, a z powodu pandemicznych obostrzeń wzięła w nim udział zaledwie garstka najbliższych mu osób.
Ryszard Kotys był wspaniałym i cenionym aktorem. Bez wątpienia największą popularność przyniosła mu jednak rola Mariana Paździocha w serialu "Świat według Kiepskich", gdzie grał ponad 20 lat.
Rok po śmierci aktora głos zabrała jego serialowa żona. Renata Pałys była mocno z nim zżyta, dlatego do dziś nie może się pogodzić z jego odejściem.
"Uważam, że to, co opowiem, nie będzie oddawało ani jego postaci, ani relacji, które nas łączyły (…) Zawsze śmialiśmy się, że jesteśmy filmowym małżeństwem dłużej niż niejedni w realu" - wyznała w Plejadzie "Paździochowa".
Aktorka zdradziła, że z Ryszardem Kotysem znali się wcześniej, zanim rozpoczęła się ich wspólna przygoda w serialu Polsatu.
"Poznaliśmy się pod koniec lat 80. w Teatrze Polskim we Wrocławiu. Już wtedy zauważyłam, że jest to bardzo interesujący człowiek, który zadziwia swoją wiedzą. Jej zakresem. Znajomością literatury, filozofii, wydarzeń nie tylko ze świata kultury. Mógł dyskutować w zasadzie na każdy temat. Miał olbrzymią wiedzę z zakresu piłki nożnej od czasów powojennych do współczesnych. Miał olbrzymie, aczkolwiek wysublimowane poczucie humoru" - opowiada aktorka
Aktorka wyznała, że prywatnie Kotys w niczym nie przypominał serialowego Mariana.
"A jednak potrafił świetnie oddać wszystkie negatywne cechy postaci, którą grał i którą lubił. Zawsze zdawało mi się, że wcielając się w Paździocha, staje obok siebie. Niewątpliwie pomagał mu w tym ogromny dystans, który Rysiek miał do siebie. Potrafił się z siebie śmiać, a to przecież cecha ludzi inteligentnych" - zaznacza.
Kotys był też osobą niezwykle pomocną. Aktorka wiele mu zawdzięcza.
"W trakcie kręcenia był bardzo pomocny, ale był dyskretny i wszelkie uwagi dawał zawsze na osobności. Jedna jego uwaga zapadła mi w pamięci i kieruję się nią do dziś. Widząc, że męczę się rolą Heleny, która jest całkiem różna ode mnie, powiedział mi kiedyś: "Ty nie graj tej baby, ty nią bądź". Niby proste, ale dopiero jak usłyszałam, zrozumiałam, o co chodzi i że to w sumie proste. Nie powinniśmy grać postaci, ale musimy na ten czas nimi być" - opowiada.
Pałys zdradziła też coś, o czym do tej pory mało kto wiedział. Okazuje się, że wraz z Kotysem mieli w planach napisanie książki o jego życiu. Nie udało się...
"Często na planie siedzieliśmy razem w pokoju aktorskim i Rysiek opowiadał historie, które miały miejsce na planach filmów, w których grał. A przecież grał w prawie każdym filmie. Epizody, które grywał, to prawdziwe perełki. Z małego materiału potrafił zrobić rolę, o której się pamięta. Lubiłam tak siedzieć z Ryśkiem i słuchać tych jego opowieści i anegdot. Kiedyś powiedziałam mu, że powinien napisać książkę o tych wszystkich realizacjach, w których brał udział, bo to kawał historii filmu polskiego, wielcy reżyserzy i wielkie filmy, zawsze mówił, że nie potrafi tego przelać na papier i że ja powinnam przyjechać do niego na wieś z dyktafonem, nagrać jego wspomnienia i napisać. Ale ciągle nie mieliśmy czasu na to spotkanie. Bardzo teraz żałuje, że tego czasu nie było" - ubolewa gwiazda.
W obsadzie jakiś czas temu zabrakło Dariusza Gnatowskiego, który przegrał walkę z chorobą. Renata przyznaje, że wciąż nie może pogodzić się z ich odejściem.
"Jak patrzę na Ryśka, wciąż nie dociera do mnie, że go już nie ma i że go już nie zobaczę. Serial sprawia, że wciąż stoi koło mnie. Numery telefonów jednego i drugiego ciągle mam w swojej komórce" - podsumowała.
Zobacz też:
Synowie Rafała Królikowskiego wyrośli na przystojniaków!