Reklama
Reklama

Sylwester Wardęga poskarżył się na obsługę banku. Odpowiedział mu... sam prezes

Znany youtuber Sylwester Wardęga (28 l.), autor m.in. słynnego psa-pająka, poskarżył się na Facebooku na obsługę jednego z banków - notabene nagrodzonego Gwiazdą Jakości Obsługi. Na jego post zareagował... prezes instytucji.

Youtuber chciał założyć konto firmowe, prywatne i walutowe. W celu podpisania wszystkich dokumentów umówił się na określoną godzinę. Niestety, gdy przyszedł do oddziału, nie tylko nie zastał osoby, z którą był umówiony, ale i spotkał się z lekceważeniem. Inny z pracowników, pan Dominik, najpierw kazał mu czekać (ma klienta), później w pierwszej kolejności obsłużył... swojego kolegę, który przyszedł do banku po Wardędze.

"Podczas gdy Pan Dominik wyszedł po jakieś dokumenty dla obsługiwanego klienta, ów tajemniczy Pan zaczepił pana Dominika słowami: - 'i co masz to dla mnie?' (wydał mi się od razu niekulturalny bo mógł przynajmniej powiedzieć najpierw 'cześć', 'serwus' albo 'siema mordo'). Wcześniejszy klient wyszedł obsłużony a tajemniczy Pan wraz z panem Dominikiem sprytnie minęli kolejkę i zasiedli w swoim biurze. Usłyszałem tylko jeszcze 'wow załatwiłeś dla mnie dwie' (jakieś kartki)" - relacjonował Wardęga na Facebooku.

Reklama

"Posiedziałem jeszcze chwilę, pomyślałem i stwierdziłem, że w sumie to nie lubię jak ktoś wchodzi mi w kolejkę bez żadnego słowa i chyba obowiązkiem pana Dominika było powiedzenie swojemu tajemniczemu koledze 'poczekaj, mam klienta, zaraz załatwię Twoją sprawę' lub wystarczyło do mnie powiedzieć 'przepraszam to pilna sprawa, to mój kolega i w imię kolesiostwa chciałbym jego sprawę załatwić szybciej niż pana, bo w sumie pana czas mnie mało obchodzi' - jakoś bym to przełknął i nawet bym się zaśmiał :D.
Niestety zostawiono mnie bez słowa" - żalił się Wardęga, nie kryjąc, że zachowanie pracownika banku bardzo go zdenerwowało.

"Tak sobie wydumałem, że nie powinniście tak traktować klientów. Przychodzą do Was różni ludzie, starsi, matki z dzieckiem i każdy powinien być traktowany z szacunkiem jednak u Was jest zabawa w kolesiostwo i załatwianie spraw znajomych po za kolejką.

Nie stała mi się krzywda, po prostu Wasi pracownicy nie szanują czasu klientów. Wielu ludzi nie szanuje czasu innych i pogodziłem się z tym".

Wardęga postanowił wyjść z placówki i ulokować swoje pieniądze w innym banku, bo - jak napisał - "nie po to zmienia bank, by nowy na starcie traktował go jak śmiecia".

"Może, żeby zostać obsłużonym muszę się zakolegować z dyrektorem placówki... nie wiem... w wolnej chwili poszukam go na fejsie i zaproszę do znajomych, może to pomoże" - dodał.

Nieoczekiwanie na jego post zareagował prezes banku, przepraszając i... tłumacząc swojego pracownika "słabszym dniem". Co więcej, zaprosił Wardęgę - mimo zaistniałej sytuacji - do skorzystania z usług placówki...

"Przepraszam, że takie miał Pan w naszym oddziale doświadczenie. Wierzę, że koledzy mieli słabszy dzień. Proszę potraktować to jako 'wypadek przy pracy' i dać nam drugą szansę. Bez konieczności zaprzyjaźniania się z dyrektorem lub tajemniczym panem w pantoflach. Spróbujemy? Pozdrawiam ciepło".

***

Zobacz więcej materiałów:

pomponik.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy