Sylwia Bomba otrzymała bolesny cios od życia. Kulisy jej sławy szokują. Wyznała, jak to przetrwała
Sylwia Bomba (36 l.) ujawniła, jak w tym roku spędzi święta. Niewykluczone, że okażą się one przełomowe w jej życiu. Fakt, że została zaproszona do rodzinnego domu ukochanego może świadczyć o tym, że Grzegorz Collins traktuje związek z celebrytką bardzo poważnie.
Sylwia Bomba, gwiazda emitowanego na antenie TTV programu „Gogglebox. Przed telewizorem” ujawniła swój związek z Grzegorzem Collinsem zaledwie 2 miesiące temu. Od tamtej pory sprawy wyraźnie nabrały jednak tempa. Ich pierwsze oficjalne wspólne wyjście wywołało sporo zamieszania. Grażyna Wolszczak, uważająca się za przyjaciółkę Grzegorza, dała do zrozumienia na Instagramie, że nie miała pojęcia o rozkwitającym w sekrecie uczuciu.
Po raz pierwszy Bomba i Collins pokazali się razem na Wieczorze Charytatywnym „Gwiazdy Dobroczynności”. Sylwia, uprzedzając wszystkie możliwe słowa krytyki, które jej przyszły do głowy, opatrzyła ich wspólne zdjęcie następującym komentarzem: "Dobry wieczór! To my: Gruba i Łysy. Stara mamuśka i młodociany synek. Czy wyglądamy dollarsowo? Wiemy, że to największy coming out tego roku - udźwigniemy ciężar show-biznesu, tylko czy show-biznes jest gotowy na taki bombowo-collinsowy zestaw?".
Od tamtej pory wiele się wydarzyło. Jak ujawniła Bomba w rozmowie z tygodnikiem „Wprost”, w tym roku zasiądzie do świątecznego stołu z rodziną ukochanego. On poznał już jej rodziców, przy czym, jak wyznała celebrytka, nie skorzystał z okazji, by przegrać z jej tatą w szachy. Wręcz przeciwnie, wygrał i to dwukrotnie, a teraz Sylwia martwi się, jak to wpłynie na ich dalsze relacje.
Zaproszenie do domu osoby, z którą planuje się przyszłość, na dodatek jeszcze w święta, jest powszechnie uważane za milowy krok w związku. Często takim sytuacjom towarzyszy trema, jednak Bomba zapewnia, że da sobie radę:
„Święta spędzamy z całą familią Collinsów. Nie poznałam jeszcze babci, ale ja na babciach potrafię zrobić dobre wrażenie, tak że w tym przypadku nie ma stresu. Babcia jest bardzo ważną osobą dla Grzegorza i wiem, jak bardzo zależy mu, żeby była z niego dumna. Bardzo mnie to rozczula i chwyta za serce” - podsumowała.
Chociaż Bomba jest z wykształcenia fotografem, sławę przyniosło jej komentowanie programów telewizyjnych w „Gogglebox. Przed telewizorem”. Produkcja zadebiutowała na antenie TTV w 2014 roku, a Sylwia jest jedną z najdłużej występujących w niej osób. Jak daje do zrozumienia w rozmowie z „Wprost”, na własnej skórze poczuła, jak popularność może uderzyć do głowy:
„Wszystko zależy od osoby i jej predyspozycji. Ale tak! Sława jest uzależniająca i ma bardzo wiele pozornie pozytywnych aspektów, które sprawiają, że ma się ochotę na więcej i więcej. Zauważyłam, że zaczęłam być lepiej traktowana przez niektórych, gdy moja twarz i nazwisko stały się rozpoznawalne. Z drugiej strony jest to poniekąd smutne, że ludzie odbierają osoby publiczne jak kogoś lepszego. Żal mi jest pewnych osób, które obserwuję, jak im ta woda sodowa aż kipi. Bardzo trudno będzie im wrócić do rzeczywistości”.
Bomba, jak sama zapewnia, stara się do sławy podchodzić rozsądnie, bo zdążyła już zorientować się, jak kapryśn bywa. Nie chodzi tylko o to, że gwiazdy takich programów jak „Gogglebox” traktowane są w show biznesie jak celebryci gorszej kategorii. Jak wyjaśnia w wywiadzie, trzeba zawczasu zadbać o wewnętrzny kompas moralny:
„Sława ma to do siebie, że jest bardzo przewrotna. Szybko się zaczyna, ale potrafi równie szybko zakończyć się. I co wtedy? Wtedy lądowanie może boleć. I gdy gasną światła, to jest trudne, żeby lekko nie oszaleć. Znam odcień uwielbienia. Długo spotykałam się z samymi pozytywnymi komentarzami na moim profilu na Instagramie. Trwało to przez pewien czas, ale przyszedł moment, gdy poznałam smak hejtu. a szczęście miałam już know how, że tak może być, że hejt wpisany jest na stałe w rozpoznawalność. Jestem od długiego już czasu w świecie mediów i – naprawdę – poznałam wszystkie odcienie sławy”.
Na szczęście Sylwia Bomba dzięki swojej córce, Tosi, potrafi odnaleźć właściwą perspektywę: „Po tych wielkich eventach, spotkaniach z dziennikarzami, wracałam do domu, a tam proza życia. Proza... Ale jaka przyjemna. Możliwe, że gdybym nie miała córki, stałabym się dziewczyną, która z jednej ścianki przenosi się na drugą, która zachłystuje się eventami i tym całym udawanym blichtrem” - podsumowała.
Zobacz też:
Znajomi Bomby zachowali się okropnie. Wszystko przez wieści o jej związku
Sylwia Bomba ujawniła prawdę o planach ślubnych. Tylko co na to tata?
Sylwia Bomba schudła 30 kg bez restrykcyjnej diety. Wiemy z czego zrezygnowała