Reklama
Reklama

​Sylwia Bomba wspomina byłego partnera. „Był zagubiony. Nie było łatwo”

Sylwia Bomba (34 l.) w lipcu tego roku dowiedziała się o śmieci byłego partnera, ojca jej jedynej córeczki, Antosi. Chociaż rozstali się rok wcześniej, Sylwia ciągle miała nadzieję, że Jacek Ochman odnajdzie się w roli taty. Te marzenia brutalnie przekreśliła jego przedwczesna śmierć. Jak tłumaczy celebrytka: „Nagle spada na ciebie świadomość, że dziecko ma tylko ciebie”.

27 lipca 2022 roku zmarł Jacek Ochman pełniący w latach 2016 – 2021 funkcję prezesa klubu Znicz Pruszków, a prywatnie były partner Sylwii Bomby i ojciec jej jedynej córeczki, Antosi. Znajomi celebrytki dali do zrozumienia w rozmowie z Pudelkiem, że przyczyną jego śmierci mogły być kłopoty zdrowotne spowodowane alkoholem:

"Walczył z alkoholizmem od wielu lat. W trakcie trwania związku Sylwia wielokrotnie próbowała go wyciągać z nałogu. Wysyłała go na odwyki. Niestety od trzech miesięcy Jacek nie miał już żadnego kontaktu z córką". 

Reklama

Ochman i Bomba rozstali się w maju 2021 roku. W wywiadzie udzielonym magazynowi „Party” miesiąc po rozstaniu, celebrytka ujawniła, że chociaż wyprowadziła się już z domu byłego partnera i wynajęła własne mieszkanie, to planują z Jackiem dzielić się opieką nad Antosią. 

W praktyce jednak, jak ujawnili znajomi Sylwii, jej córeczka miesiącami nie miała kontaktu z tatą. Zresztą sygnały, że Bomba nie do końca może liczyć na wsparcie byłego partnera pojawiły się w trakcie treningów do „Tańca z gwiazdami”. W rozmowie z Pomponikiem wyznała, że pod jej nieobecność dzieckiem zajmuje się jej mama. 

Sylwia Bomba o były partnerze i córce

Po śmierci byłego partnera, celebrytka skupiła się tym, by oszczędzić córce traumy. Sposób, który wybrała, nie spodobał się internautom. Kiedy poinformowała, że nie powiedziała Antosi o śmierci taty i nie zamierza tego robić w najbliższym czasie, posypały się na nią gromy. Sylwia postanowiła je uciąć jednym dobitnym wpisem:

„Ostatni raz odpowiem na tego typu pytania. Antosia ma trzy i pół roku. Nie widziała taty przez ostatnie trzy miesiące. Tosia nie wie, że jej tata zmarł. Nie będzie jej na pogrzebie. W jej imieniu na pogrzebie będę ja”. 

Zgodnie z zapowiedzią, zjawiła się na pogrzebie, co okazało się strasznym doświadczeniem. Jak wyznała w rozmowie z Żurnalistą:

"Stoisz na tym pogrzebie i trylion myśli. Wszystko ci buzuje w głowie i stoi paparazzi i czeka aż się spojrzysz. Tam matka tego człowieka płacze,  połowa ludzi płacze, niektórzy może się cieszą, bo go nie lubili, ale jest to pogrzeb, czyli coś co powinno się uszanować. Ja się czułam jakby mi ktoś podczas porodu wsadził aparat między nogi". 


Wprawdzie, jak wspomina Sylwia, jej kontakty, a co ważniejsze, kontakty córki z Jackiem Ochmanem były ograniczone, Antosia, przynajmniej oficjalnie, miała dwoje rodziców. Śmierć ojca całkowice zmieniła sytuację. Jak wyjaśnia Bomba:


"To nie ma znaczenia już, jakie ja miałam z nim relacje. On już nie widział Antosi bardzo długo i nie czuł takiej potrzeby, bo był zagubionym człowiekiem, ale finalnie masz świadomość, że jest ta druga osoba, jak ciebie wystrzeli w kosmos, to ona nie jest półsierotą. A tu nagle, mimo wszystkiego złego, czego ja doświadczyłam, co mnie też tak zbudowało i pokazało mi, że ja jestem turbo silna, to powiem ci, że spada na ciebie taka świadomość, że twoje dziecko ma tylko ciebie i nie masz nawet myśli z tyłu głowy, że ma jeszcze tatę, bo go nie ma. Jest półsierotą". 

Zobacz też:

Sylwia Bomba powiedziała córce, że jej ojciec nie żyje. Znamy reakcję dziewczynki

Sylwia Bomba szczerze o pogrzebie Jacka Ochmana: "Zrobiłam wszystko tak, jak czułam"

Weronika Rosati zaliczyła niemałą wpadkę. Ten szczegół mocno dodał jej lat

***

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Sylwia Bomba | Jacek Ochman
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy