Sylwia Gliwa: Mocno przeżyłam śmierć syna znajomych!
Aktorka Sylwia Gliwa zaangażowała się w walkę z dopalaczami. Po śmierci nastoletniego syna znajomych gwiazda chce uświadamiać młodzież, czym grozi zażywanie tego rodzaju substancji. Jej zdaniem ogromną rolę w walce z dopalaczami powinna odgrywać Telewizja Polska, wypełniając w ten sposób misję nadawcy publicznego.
Swoje poglądy na temat stosowania dopalaczy Sylwia Gliwa zaprezentowała po raz pierwszy w stadninie Karoliny Ferenstein-Kraśko.
Tak jak pozostałe uczestniczące w imprezie kobiety miała na sobie kapelusz. Wyróżniała się jednak z tłumu, na jej nakryciu głowy widniał bowiem napis „Stop dopalaczom”.
"Stwierdziłam, że to okazja, którą mogę wykorzystać, żeby powiedzieć coś od siebie i zaapelować do młodych ludzi, żeby nie eksperymentowali z dopalaczami, bo to nie jest guma do żucia, to są narkotyki, które mogą doprowadzić do śmierci" – mówi Sylwia agencji informacyjnej Newseria Lifestyle.
W walkę z dopalaczami aktorka zaangażowała się na skutek bolesnych doświadczeń swoich znajomych. Ich 18-letni zmarł po zażyciu dopalaczy.
"W zeszłym roku, po zażyciu dopalacza, zmarł syn moich znajomych. Młody, zdolny, inteligentny i przystojny chłopak. Jego rodzina cierpi do dzisiaj, nie mogą poradzić sobie ze stratą. Takich rodzin w Polsce jest niestety co raz więcej" – ubolewa celebrytka.
Zdaniem aktorki w walce z narkotykami istotną rolę powinna pełnić telewizja, zwłaszcza Telewizja Polska. Stacja TVN wprowadziła wątek dopalaczy w serialu „Na Wspólnej”, natomiast telewizja publiczna według aktorki nie zrobiła w tym zakresie nic!
"Powinna mieć Teatr Telewizji, powinna mieć programy dla młodzieży, które uświadamiają młodzież przed zagrożeniem, jakie niosą ze sobą narkotyki i dopalacze. Telewizja Polska, która uważam, że jest telewizją misyjną, nazywa się telewizją narodową i w chwili obecnej uważam, że powinna się naprawdę wziąć za bary z tym tematem" – apeluje do Kurskiego Gliwa.