Sylwia Gruchała chce pozbawić byłego męża praw rodzicielskich! Marek Bączek: Bardzo to przeżywam
Florecistka Sylwia Gruchała (40 l.) złożyła w sądzie pozew o ograniczenie praw rodzicielskich byłego męża, szpadzisty Marka Bączka. W rozmowie z tygodnikiem "Twoje Imperium" sportowiec nie kryje rozgoryczenia. "Uważam, że jestem dobrym ojcem, który świata nie widzi poza naszą córką Julią" - mówi.
Gruchała i Bączek rozwiedli się w 2015 roku. Powodem miała być inna kobieta. Choć wydawało się, że byli małżonkowie pozostali w przyjaźni - po rozstaniu spędzali razem wakacje i nie szczędzili sobie czułości - dziś kontaktują się wyłącznie za pośrednictwem poczty elektronicznej i prawników.
Kto zostanie najlepszym sportowcem 2021 roku? - GŁOSUJ TUTAJ!
W rozmowie z "Twoim Imperium" Bączek ujawnia, że była żona robi wszystko, by ograniczyć jego kontakty z 8-letnią córką Julią. Obecnie widuje dziewczynkę raz na dwa tygodnie. Niebawem jednak i to może zostać mu zabrane.
Podkreśla, że nie ma sobie nic do zarzucenia. Córkę widuje w wyznaczonych przez sąd terminach. Kupił nawet mieszkanie w Gdyni, niedaleko byłej żony, by móc zabierać Julkę w sobotę rano i zwracać ją matce w niedzielę do godziny osiemnastej. Mimo to wciąż napotyka na problemy ze strony swojej byłej.
Szpadzista chciałby zabierać córkę do Warszawy, gdzie mieszka na stałe. Na razie jednak jest to niemożliwe, nad czym bardzo boleje. Była żona nie zgadza się również na to, by wyjeżdżał z córką na dłuższe wyjazdy.
Pytany, w jakich obecnie jest relacjach z Gruchałą, odpowiada, że w "chłodnych, bo była żona nie życzy sobie nawet rozmów telefonicznych". Wysyłają więc do siebie jedynie maile. Zdaniem Bączka Gruchała wyżywa się na nim, bo niedawno rozstała się z partnerem.
Napisaliśmy do Sylwii Gruchały z prośbą o komentarz do słów byłego męża, czekamy na odpowiedź.
Zobacz też:
Gruchała opowiada, jak wygląda jej życie. Nie jest kolorowo