Reklama
Reklama

Sylwia Wysocka: Zdrada nie do wybaczenia

Jeszcze niedawno wiele wskazywało na to, że aktorka może dziękować losowi za wspaniałą miłość, która w końcu zostanie przypieczętowana małżeństwem. Niestety, stało się inaczej...

Jej wdzięk i uroda sprawiają, że reżyserzy często obsadzają ją w rolach kobiet, przy których miękną męskie serca. Na ekranie Sylwia Wysocka (56 l.) niejednokrotnie uwodziła i rozbijała małżeństwa.

Prywatnie stało się inaczej. To ona została oszukana i zdradzona! Chroni swoja prywatność, ale i tak do mediów przedostały się niepokojące wieści.

Ostatnio w środowisku głośno jest o jej rozstaniu z wieloletnim partnerem życiowym. To dla aktorki wyjątkowo bolesne, tym bardziej że jeszcze niedawno para planowała ślub po... 35 latach wspólnego życia.

Reklama

Zresztą od zawsze mówili o sobie "mąż" i "żona".

- Włodek wielokrotnie oświadczał się Sylwii, ale oboje zajęci pracą odkładali ten moment na spokojniejsze czasy. Dobrą okazją do zalegalizowania związku miał być planowany niebawem ślub ich jedynego syna. Niestety, wyszło na jaw, że Włodek wdał się w romans z młodszą o 40 lat Rosjanką. Na Wschodzie ma jedną z filii swojej firmy, dlatego jego wyjazdy nie wzbudzały podejrzeń. Sylwia zawsze była uczciwa i mierzyła partnera własną miarą - zdradza tygodnikowi "Na żywo" jej przyjaciółka.

Dodaje, że to właśnie dla niego aktorka porzuciła Mariusza Trelińskiego, z którym przez pięć lat łączyło ją gorące uczucie w czasach studiów w łódzkiej filmówce.

- Niestety, Mariusz nie martwił się o przyziemne sprawy, zostawiając je na barkach Sylwii. Czuła się tym zmęczona i nie wierzyła, że on kiedykolwiek się ustatkuje, zechce mieć dzieci. A ona pragnęła rodziny i stabilizacji. Wtedy poznała Włodka. Przystojnego, sporo starszego. Nie był, jak dziś, majętnym biznesmenem, wręcz przeciwnie. Po rozwodzie zaczynał wszystko od zera. Uwierzyła, że przy dojrzałym mężczyźnie może poczuć się bezpieczna - stwierdza rozmówczyni tygodnika.

- Jestem artystyczną duszą, którą on musi czasami ściągać na ziemię - mówiła z uśmiechem Wysocka dumna z sukcesów ukochanego.

Czytaj dalej na następnej stronie:


Jej kariera też świetnie się rozwijała. Grała w filmach, miała stałą pracę w Teatrze Kwadrat. Ale kiedy ponad ćwierć wieku temu urodził się Piotr, wzięła na siebie wszystkie obowiązki związane z wychowaniem syna, by ukochany mógł rozwijać firmę.

Tak jak kiedyś ojciec zaszczepił w niej miłość do sportu, tak i ona zaraziła swoich mężczyzn aktywnym stylem życia. I bez wahania rzuciła etat w teatrze, by zająć się dzieckiem i domem.

- Mieszkamy poza miastem i dzięki temu, że zrezygnowałam z występów na scenie, mogę odwozić Piotra do odległej o kilkanaście kilometrów szkoły mistrzostwa sportowego, a potem jeszcze do szkoły muzycznej. Jeździmy także na turnieje szachowe. Marzę jeszcze o córeczce. Ja żałuję, że byłam jedynaczką - opowiadała otwarcie.

Przez lata z miłością urządzała też dom, który razem z ukochanym zbudowali. Wydawało się, że szczęście na stałe zagościło między nimi. I nagle wszystko runęło jak domek z kart. Gwiazda bardzo przeżyła rozstanie z partnerem, ale zdrady nie potrafiła wybaczyć.

- Stawiłam czoła tym emocjom. Wykrzyczałam swoje rozczarowanie, wypłakałam to, co jest do wypłakania. Na szczęście mam wokół siebie wiernych przyjaciół - przyznaje.

Dziś rozgląda się za nowym mieszkaniem w centrum Warszawy, zostawia dawne życie za sobą. Cieszy się sukcesami dorosłego syna, który świetnie sobie radzi w zawodzie informatyka, a przede wszystkim jest szczęśliwie zakochany. Uwielbia przyszłą synową. - Czekam na wnuczkę - mówiła już dawno.

Póki co wcale nie wygląda jednak na babcię i zapewne długo nie pozostanie sama.

***

Zobacz więcej materiałów z życia gwiazd:



Na żywo
Dowiedz się więcej na temat: Sylwia Wysocka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy