Syn do Tadli: Przynudzasz. Nie jesteś najważniejsza!
Choć kocha syna miłością bezwarunkową, przyznaje, że czasami ich relacje bywają trudne. Już rok temu skarżyła się, że czasem sobie nie radzi. Jak jest teraz?
Dziennikarka (40 l.) jest blisko związana z synem, 15-letnim Jaśkiem. Nigdy nie ukrywała, że jedynak to najważniejszy mężczyzna w jej życiu. Dotąd to ona była dla niego całym światem, najważniejszą osobą, która tłumaczy, doradza, jest autorytetem. Powoli się to zmienia...
- Czas dojrzewania ma swoje prawa, trzeba zacisnąć zęby, wspierać i czekać, aż minie. Podobno około 20. roku życia jest już lepiej - śmieje się Beata Tadla.
Jasiek jest owocem miłości dziennikarki i jej drugiego męża, Radosława Kietlińskiego. Małżonkowie uchodzili za zgodną parę, ale uczucie zgasło wkrótce po tym, jak Tadla rozpoczęła pracę w TVP i poznała Jarosława Kreta. Rozwód był bolesny, bo Radek nie chciał zgodzić się na ugodowe rozwiązanie. Rozsierdził go fakt, że Beata przyjęła oświadczyny, nie będąc jeszcze rozwódką.
W 2014 r., gdy ich drogi w końcu się rozeszły, Jasiek zamieszkał z mamą. Gwiazda robiła co mogła, by rozstanie nie odbiło się na wrażliwym chłopaku. Starała się przychylić mu nieba, dużo z nim rozmawiała, tłumaczyła, ale też sporo wymagała.
- Słucham tych twoich lekcji, choć czasem przynudzasz, żebym schował swoje rzeczy do szafy - śmieje się Jasiek. Dla uporządkowanej Beaty to ważna kwestia. Okazuje się, że powodów do zgrzytów było więcej. Dziennikarka stale upominała syna, by wcześniej kładł się spać, ograniczył korzystanie z elektronicznych "zabawek".
- Przesadzasz - żalił się wtedy Jasiek. - Jestem podłączony do Facebooka, bo lubię mieć kontakt ze znajomymi. Telefon służy mi do tego, a nie do gier. Internet potrzebny jest do zdobywania wiedzy... W tych przepychankach słownych nigdy nie chodziło o szkołę. Beata nie wymaga od niego najlepszych ocen.
Czytaj dalej na następnej stronie...
- Nie musi być kujonem i prymusem. Ma mocno ugruntowaną bazę własnych poglądów, akceptuje ludzi i to jest w nim piękne - mówi z dumą dziennikarka. Tadla nie stosuje systemu kar i nagród. Jest zwolenniczką dialogu i zaufania. - Nie jestem mamą kontrolującą zeszyty, dociekającą minuta po minucie, co robił i z kim był. Sam o wszystkim lub prawie wszystkim mi opowiada - dodaje. Raz tylko ją okłamał, ale gdy tajemnica ujrzała światło dzienne, było mu wstyd. Poprzysiągł sobie, że więcej tego nie zrobi.
Jasiek rozumie, że mama się o niego martwi, dlatego gdy jest poza Warszawą dzwoni do niej nawet kilka razy dziennie. - Chciałbym, żeby pozostała taka otwarta, jak jest i ufała mi, że nie biorę narkotyków, nie palę, nie piję. Ona naprawdę jest bardzo kochana, tylko nie lubię jak wchodzi do pokoju bez pytania - wyznał szczerze.
W końcu do Beaty dotarło, że syn nie jest już małym chłopcem. Zrozumiała, że ma swoje życie. Szanuje jego odrębność, choć przyznaje, że czasami bywa to trudne. - Nie chcę wychować go na swojego klona - żartuje Tadla. Zależy jej, by zrozumiał, że lepiej być niżmieć. - Zaplanowałem sobie takie życie, żeby było w nim fajnie. Staram się żyć chwilą, a co będę robił, jeszcze nie wiem. Nie od razu muszę być Donaldem Trumpem. Mam na razie skromniejsze marzenia - żartuje nastolatek.
Dziennikarstwo go nie interesuje, choć czasami myśli, że mógłby zostać reporterem, wyjeżdżać przeprowadzać wywiady z ludźmi z innych krajów. - Nie musisz pytać mnie o zdanie jak będziesz dorosły - wyznała Beata. Odkąd dziennikarka straciła pracę w TVP, częściej jest w domu z synem. Wspólnie spędzony czas wyraźnie im służy. Beata nie drży już o niego ze strachu. Wie, że jest odpowiedzialny i dokonuje właściwych wyborów.
- Nigdy nie skoczę na bungee ani ze spadochronem - wyjawia chłopak. A ona cieszy się, że jej syn wyrósł na ambitnego, mającego własne zdanie człowieka. I co ważne, zaakceptował w pełni nowy związek mamy. Zaprzyjaźnił się nawet z Jarkiem. - Połączyła ich męska solidarność - udaje złość Tadla, która dotąd była dla syna numerem jeden. - Jesteś mądra i ważna, ale nie najważniejsza - dworuje Jasiek. A ona ripostuje: "Ty też nie jesteś pępkiem świata".