Syn Krzysztofa Krawczyka wziął leki przed występem w Opolu. Zdradził też, jak wygląda jego sytuacja w sądzie [POMPONIK EXCLUSIVE]
Pierwszy dzień 60. Krajowego Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu wzbudził ogromne emocje. Krzysztof Krawczyk junior na scenie pojawił się wraz z zespołem Trubadurzy. Syn Krzysztofa Krawczyka i Haliny Żytkowiak zaśpiewał z muzykami "Znamy się tylko z widzenia" i "Przyjedź mamo na przysięgę". Przed występem pozował na ściance, jednak w pewnym momencie musiał z tego zrezygnować. W rozmowie z Pomponikiem wyjawił, co się stało.
Krzysztof Krawczyk junior w Opolu pojawił się już w piątek. Mężczyzna chętnie pozował do zdjęć na przygotowanej przez TVP ściance. Niestety w pewnym momencie musiał z tego zrezygnować, ponieważ światła i flesze aparatów fotograficznych mogły wywołać u niego atak padaczki.
"Wszelkie migające światła, jarzeniówki, to miga wszystko. Nerwy? Nie, nerwów nie czuję. Nie mam tremy i nie chciałbym, żeby to się zmieniło. Wziąłem lekarstwa, po których będę trochę otumaniony, ale wolę to niż atak padaczki" - przyznał Krzysztof w rozmowie z Pomponikiem.
Wyjawił nam także, że z jego zdrowiem wszystko jest "bardzo dobrze". Dodał również iż cieszy się z możliwości pojawienia się w Opolu.
"Na scenie odpoczywam, wtedy stres znika, wtedy w ogóle nie wiem, co to jest stres. Tam znikają moje problemy, nie mam czasu myśleć" - przyznał Krawczyk junior.
Zobacz też: Syn Krawczyka i niespodziewana sytuacja za kulisami festiwalu w Opolu [POMPONIK EXCLUSIVE]
W rozmowie z naszym serwisem Krzysztof Krawczyk junior wyjawił również, jak wygląda jego sprawa spadkowa. Okazuje się, że mężczyzna dalej ma problem z uzyskaniem pieniędzy czy tantiem po swoim ojcu.
"Jeśli chodzi o sprawę spadkową, to nie wiem nawet, czy ona się w ogóle zakończy. Czasami nawet zastanawiam się i myślę jako osoba trzecia, dlaczego ta sprawa nie może się zakończyć. Sąd musi zadecydować. To wiadomo, ale to jest bardzo prosta rzecz. Albo jest tak, albo tak. Cały internet już huczy i ludzie też wiedzą, jak jest. Każdy by na tym zyskał. Gdyby ostatnia małżonka mojego taty i ja podalibyśmy sobie ręce. Ona by mnie mogła zapytać, czy nie chce mieszkania, kawalerki czy dwupokojowego. Rozstajemy się wtedy w zgodzie. Po co jakieś sądy. Każde z nas traci w tym momencie pieniądze. Ja muszę ciułać na to wszystko z renty. Pani Ewa pewnie też. Po co to wszystko? Moglibyśmy to zakończyć i tyle" - odpowiedział nam Krawczyk Junior.
Krzysztof wyjawił również, że renta, którą co miesiąc otrzymuje nie starcza mu na podstawowe wydatki. Mężczyzna podczas zakupów musi wybierać, co jest mu bardziej potrzebne.
"Muszę oglądać każdą ze złotówek z dwóch stron. Ceny są coraz wyższe, a człowiek coraz starszy. Nie jest łatwo" - przyznał Pomponikowi syn Krzysztofa Krawczyka.
W dalszej części rozmowy zapytaliśmy wprost o to, czy Ewa wyszła z jakąś propozycją ugody. Okazuje się, że do spotkań dochodziło. Niestety do niczego one nie doprowadzały.
"Były sytuacje, że się spotkaliśmy. Dajmy na to na cmentarzu, ale na niczym nie stanęło. Nic się w związku z tym nie stało. Cały czas to chodzenie do sądu - to niekończąca się opowieść. Po co to wszystko" - ze smutkiem podsumował Krawczyk junior.
Zobacz też:
Syn Krzysztofa Krawczyka przerażony pomysłem macochy. Dlaczego wysyła go do grobu?
Żona ujawnia intymne sekrety Krawczyka. "Malował się za mocno, farbował włosy"...
Lichtman o grobie Krzysztofa Krawczyka: "To jakaś dyskoteka"