Syn Mostowiaków z "M jak miłość" wyjawił po latach ws. śmierci Hanki. "Dokuczali mi"
Śmierć Hanki Mostowiak stała się jednym z najgłośniejszych momentów w historii "M jak miłość", a przy tym najbardziej komicznym. Krystian Domagała, serialowy syn Hanki i Marka Mostowiaków, gościł w "Pytaniu na śniadanie", gdzie wrócił pamięcią do tego czasu.
Ponad trzynaście lat temu wyemitowany został odcinek "M jak miłość", w którym wydarzyła się śmierć Hanki Mostowiak, bohaterki odgrywanej przez Małgorzatę Kożuchowską. Aktorka niespodziewanie ogłosiła, że odchodzi z serialu, otwierając nowy etap w swojej karierze. Scenarzyści zadecydowali zatem, że najlepszym rozwiązaniem będzie śmierć bohaterki. Scena z wypadkiem Hanki została jednak odebrana jako komiczna, niosąc się wiralowo po krajowym Internecie.
Krystian Domagała, dziś 23-letni aktor, od 3. miesiąca życia grał syna Hanki i Marka Mostowiaków. Aktor gościł niedawno w "Pytaniu na śniadanie", gdzie wspomniał o kultowej już scenie śmierci Hanki. Jak się okazuje, chodzący wówczas do szkoły Domagała z powodu wydźwięku sceny w Internecie stał się obiektem kpin rówieśników.
"Wszyscy się ze mnie śmiali w szkole z powodu tych kartonów. Wszyscy mi dokuczali" - wyznał z uśmiechem Krystian Domagała.
Hanka Mostowiak z "M jak miłość" zginęła w wypadku samochodowym, wjeżdżając w kartony. Ostatni odcinek z udziałem Małgorzaty Kożuchowskiej i słynną sceną z wypadku obejrzało ponad osiem milionów widzów, co znalazło odzwierciedlenie w mediach.
Super Express zapytał niedawno Małgorzatę Kożuchowską, czy aktora tęskni za rolą Hanki Mostowiak. Odpowiedziała, że ten etap jest już dawno za nią, choć wspomniała, że udział w serialu wspomina z sentymentem.
"Nie (tęsknie - red.). 'M jak miłość' to kawał mojego życia zawodowego i prywatnego. Nie żałuję. Dziś nie oglądam już tego serialu i nie myślę o nim, bo mam zupełnie inne zajęcia aktorskie" - przyznała.
Kożuchowska podkreśliła przy tym, że docenia wesołą twórczość internautów ws. śmierci jej bohaterki z "M jak miłość". "Dobre memy zawsze mnie śmieszą. Ale inna sprawa, że nie wszystkie są dobre..." - skwitowała.
Kultowej scenie z kartonami od początku przeciwna była Ilona Łepkowska. Scenarzystka chciała, aby uwielbiana przez widzów bohaterka zachorowała na szybko postępującą przypadłość.
"Uważam, że takie rozwiązanie sprawy Małgosi Kożuchowskiej było błędem. Bohaterka, z którą tak bardzo widzowie byli zżyci, z którą tyle przeżyli, która na naszych oczach przechodziła tyle przemian, budząc ogromne emocje, powinna mieć szansę pożegnania się inaczej" - mówiła scenarzystka na łamach Faktu.
Zobacz też:
Łepkowska potwierdza. Tym zajmie się teraz "Królowa polskich seriali"
Co za wpadka w "M jak miłość". Widzowie nie zostawili na nich suchej nitki
Iga Krefft nie owija w bawełnę. Wyznaje prawdę o odejściu z "M jak miłość"