Syn Roberta Makłowicza po latach wyznał prawdę. To miał być żart
Robert Makłowicz (60 l.) to niekwestionowany król polskiej sceny kulinarnej. Podróżnik doczekał się dwóch synów, z których starszy, Mikołaj, poszedł w jego ślady. Choć teraz 32-latek wraz ze sławnym ojcem i bratem z powodzeniem rozwija własną markę, to kiedyś wywinął dziennikarzowi nie lada numer. I to na wizji! To z pewnością była stresująca sytuacja, a prawda wyszła na jaw dopiero po latach. Oto szczegóły.
Największą sławę Robertowi Makłowiczowi przyniosło prezentowanie potraw w rozmaitych zakątach świata pod czujnym okiem kamer. To dość zaskakujące, bowiem choć dziennikarz od lat gotuje na wizji, to początkowo... nawet tego nie umiał. Swoje wykształcenie natomiast związał jeszcze z czym innym, najpierw studiował prawo, a potem historię na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie.
Miał jednak w sobie ogromną ciekawość świata i w końcu wylądował w Wielkiej Brytanii. To doświadczenie pozwoliło mu na kosztowanie kuchni z całego świata. Taki obrót spraw sprawił, że Makłowicz postanowił zostać krytykiem kulinarnym. Ostatecznie trafił do Telewizji Polskiej i w 1998 zaczął prowadzić "Podróże kulinarne Roberta Makłowicza" (z czasem przemianowane na "Makłowicz w podróży". Wtedy też poznał uroczą kierowniczkę produkcji tego programu, która skradła jego serce. Mowa tu oczywiście o Agnieszce Pogodzie, która w 1991 roku została jego żoną.
"Gdy ją poznałem, to był momencik, mgnienie oka, gdy się w niej zakochałem" - mówił w rozmowie z Faktem. W wywiadzie dla Plejady dodawał:
"To ona jako pierwsza namawiała mnie, by zrobić program telewizyjny o kuchni i jej związkach z kulturą. Pracujemy razem, uzupełniając się".
Rok po ślubie, na miejsce którego wybrali Armenię, przyszedł na świat ich pierwszy syn, Mikołaj. Cztery lata później urodził się Ferdynand.
Mikołaj Makłowicz poszedł w ślady sławnego ojca. Ukończył szkołę hotelarsko-gastronomiczną w Szwajcarii. Placówka cieszy się dużym prestiżem.
"W Szwajcarii takie szkoły są najlepsze w świecie, więc była to dość kosztowna ekstrawagancja. Niczego mu nie sugerowałem, do niczego nie namawiałem, sam wybrał. Finansowo bolało, ale mam wrażenie, że jest dobrze przygotowany do samodzielnego zawodowego życia. Poza tym inwestycja w edukację własnych dzieci to najlepsza polisa ubezpieczeniowa dla rodziców" - mówił Robert Makłowicz w rozmowie z Show. Mikołaj sprawdza się także jako sommelier, co jest również jego wielką pasją.
Ferdynand natomiast ukończył prawo na Uniwersytecie Jagiellońskim. W pewien sposób jest też związany z branżą kulinarną, bowiem na początku 2023 roku cała trójka założyła razem firmę "Makłowicz i Synowie". Pod jej szyldem produkowane są gotowe dania.
Choć teraz synowie dzielnie wspierają działania Roberta Makłowicza, to przed laty jeden z nich wywinął mu niezły numer. I to przed kamerą! Mikołaj Makłowicz w jednym z odcinków programu prowadzonego przez swojego słynnego tatę, miał proste zadanie - skosztować jednej z potraw. Ku wielkiemu zaskoczeniu dziennikarza, chłopiec beztrosko odparł, że mu nie smakuje.
"Tato, nie smakuje mi. Niezbyt dobre" - wypalił Mikołaj Makłowicz.
Dziennikarz kulinarny nie dał się jednak tak szybko zbić z tropu i dopytywał, skąd taki werdykt. Na to drugi z chłopców na nagraniu dodał, że jest zbyt dużo przypraw i jajek. Robert Makłowicz był mocno zdziwiony taką reakcją, ale ostatecznie wybrnął z całej sytuacji z twarzą. Po latach wyszło na jaw, że wszystko było zaplanowanym wcześniej żartem.
"Odnośnie tego filmiku to czas przyznać, że najzwyczajniej w świecie zostałem przekupiony przez kolegę taty z ekipy filmowej. Dostałem za to 50 złotych, wówczas majątek. Tata o niczym nie wiedział, ale i tak wybrnął po mistrzowsku" - tłumaczył Mikołaj Makłowicz. Jego wyjaśnienia można przeczytać na InstaStories Michała Marszala.
Spodziewaliście się?
Zobacz także:
Wieści o Makłowiczu to nie były plotki. Szykują się duże zmiany
Robert Makłowicz krył się z tym latami. Takie wieści i to tuż przed świętami