Syn Seniuk dał jej ostro popalić. Nie mogła uwierzyć, gdy przeszedł totalną metamorfozę
Anna Seniuk – jedna z najbardziej lubianych polskich aktorek – nigdy nie miała problemu z łączeniem obowiązków zawodowych z wychowywaniem dzieci. Córkę i syna nazywa swoimi największymi sukcesami, choć nie miała z nim łatwego życia. Zwłaszcza Grzegorz Małecki, dziś znany aktor, dawał jej w młodości ostro do wiwatu. „Zawsze był indywidualistą i chodził własnymi ścieżkami” - wyznała niedawno.
Anna Seniuk, którą pół wieku temu cała Polska pokochała za rolę Madzi Karwowskiej w "Czterdziestolatku", zawsze była bardzo zajętą aktorką. Przez wiele lat praktycznie nie schodziła z planów filmowych i serialowych, co wieczór grała w teatrze, a w dodatku wykładała w szkole teatralnej. Mimo to wychowała dwoje dzieci, które dziś są jej największą dumą.
Dopiero niedawno aktorka zdradziła, że miała problemy z synem, gdy ten był nastolatkiem: "Był... osobny. Bardzo trudno było go zapędzić, że tak powiem, do szeregu" - wyznała na kartach książki "Nietypowa baba jestem".
"Czasem myślę, że to niewiarygodne, iż Grzegorz, który jest taki rozproszony, nieskupiony, szalony, potrafi być tak bardzo zdyscyplinowany i profesjonalny na scenie" - mówi dziś
Znany m.in. z dwóch hitów Polsatu, seriali "Wotum nieufności" i "Rodzina na maxa", Grzegorz Małecki - syn Anny Seniuk i kompozytora Macieja Małeckiego - potwierdza, że był w młodości buntownikiem: "Słuchałem Dezertera, miałem dredy, kolec w nosie, chodziłem w skórze i jeździłem na festiwal do Jarocina. Gdy ojciec, który był wówczas prezesem związku kompozytorów polskich, słyszał, jaką muzykę włączam w domu po powrocie ze szkoły, rwał włosy z głowy" - opowiadał "Oku Cyklopa", po czym dodał: "To były czasy mojego buntu. Już nawet nie pamiętam, czy było coś, czemu się nie sprzeciwiałem. Rodzice mieli ze mną duże utrapienie"..
Grzegorz Małecki żartuje, że "ostro eksperymentował", bo po prostu chciał - to jego słowa - znaleźć swoje miejsce na ziemi. Aktor przyznał w jednym z wywiadów, że skakał z kwiatka na kwiatek, próbował nawet używek i bardzo długo nie wiedział, co robić w życiu.
"Myśl, że mogę zostać aktorem, zrodziła się bardzo późno, już po maturze. Nie zdawałem jednak od razu do szkoły teatralnej. Przez dwa lata studiowałem na innych kierunkach: wiedzy o teatrze, naukach politycznych i dziennikarstwie. W pewnym momencie pomyślałem, że aktorstwo to dobry sposób na życie. Wydawało mi się, że to prosty zawód" - wspomina i dodaje, że dopiero gdy dostał się do szkoły teatralnej, stanął na nogi.
"Obciąłem dredy i wyjąłem kolczyk z nosa. Niby nikt mi nie kazał tego robić, ale uznałem, że granie Czechowa czy Fredry z takim wyglądem byłoby nie na miejscu" - żartuje.
Anna Seniuk twierdzi, że Grzegorz zdecydował się zdawać do szkoły teatralnej, bo... założył się z kolegą, że zda bez problemu. Tak się złożyło, że aktorka zasiadała wtedy w komisji egzaminacyjnej: "Nie miałam bladego pojęcia o jego planach. Przyszedł dzień egzaminów. Siedzę w komisji, widzę nazwisko Małecki, imię Grzegorz. Myślę sobie: Małeckich jest dużo. Jednak na wszelki wypadek poprosiłam asystenta, żeby sprawdził imię ojca i matki" - wspominała w wywiadzie-rzece.
Gdy Anna Seniuk zorientowała się, że za chwilę stanie przed nią jej syn, przeprosiła pozostałych członków komisji i wyszła z sali. Grzegorz, mijając ją na korytarzu, kłaniał się i mówił grzecznie: "Dzień dobry, pani profesor". Po latach aktorka zapytała syna, dlaczego nie zdecydował się zdawać na aktorstwo od razu po maturze. Powiedział jej, że czekał, kiedy nie będzie opiekunem roku.
Dziś Anna Seniuk uwielbia grać u boku Grzegorza. Uważa go za znakomitego aktora, zawsze świetnie przygotowanego do pracy, skupionego na roli: "Bywa bardziej profesjonalny ode mnie. Imponuje mi" - stwierdziła na kartach książki "Nietypowa baba jestem".
Grzegorz Małecki nie chciał, by ktokolwiek kojarzył go ze sławną mamą, która w dodatku wykładała na uczelni, na której on studiował: "Uważam, że dzieci znanych rodziców mają zdecydowanie trudniej niż inne. Tak naprawdę od rana do wieczora patrzy się na nas przez lupę" - wyznał w rozmowie z "Vivą!".
Aktorka nie miała mu za złe, że chce zapracować na swoje nazwisko bez podpierania się jej marką. Grzegorz już jako mały chłopiec nie znosił, gdy ktoś mówił, że jest... Seniukiem.
"Kiedy miał pięć lat, podeszła do nas na ulicy jakaś pani. Pochyliła się nad nim i powiedziała: "O, jaki śliczny mały Seniuk". Dostał szału. Zaczął tupać i krzyczeć: "Ja nie chcę być Seniuk! Ja jestem Małecki!" - opowiadała Anna Seniuk "Vivie!".
"Grzegorz dostał kiedyś, na początku kariery, propozycję od pewnego reżysera, żeby zagrać w filmie pod moim nazwiskiem. O mały włos go nie zabił! W filmie, rzecz jasna, nie zagrał" - zdradziła z kolei w swej książce.
Aktorka nigdy nawet nie próbowała ingerować w życie syna, a zwłaszcza w jego karierę. Grzegorz wypomniał jej kiedyś w którymś z wywiadów, że latami czekał na to, aż pochwali go jako aktora: "Jest bardzo oszczędna, jeśli chodzi o komplementy" - stwierdził.
O sławnej mamie Grzegorz Małecki mówi, że w niczym nie przypomina - to jego słowa - lekko stukniętej Madzi z "Czterdziestolatka".
"Jest inna, niż wszystkim się wydaje. To bardzo wrażliwa, ale i skryta osoba. Bardzo niezależna. Nie podąża za trendami, nie ulega pokusom mediów, nie zależy jej zupełnie na bywaniu. Ciągle czymś się martwi. To taki etatowy zamartwiacz" - powiedział o Annie Seniuk w wywiadzie dla "Vivy!".
Dziś Grzegorz Małecki z dumą mówi, czyim jest synem. Mama jest dla niego nie tylko ogromnym autorytetem, ale też przyjaciółką. Jedyne, co czasem ma jej za złe, to to, że wtrąca się w wychowanie wnuków: "Ale która matka się nie wtrąca? Na szczęście moja robi to na tyle dyskretnie, że mi to nie przeszkadza" - mówi.
Zobacz też:
Kochał się w niej Jan Nowicki. Prawda o jego relacji z Seniuk zadziwia
Ostałowska mówi "Dość!". Odpowiada na plotki o romansie z Małeckim
Były reprezentant Polski znalazł nowy klub. W kraju go wyklęto