Syn Villas jest rozgoryczony
Pół roku od śmierci Violetty Villas jej syn Krzysztof Gospodarek (56 l.) wciąż nie zna przyczyny zgonu matki i nie ma wstępu do jej domu.
Od dnia śmierci diwy w grudniu ub.r. życie jej jedynego syna stało się koszmarem. "Prokuratura od pół roku nie potrafi podać mi przyczyny zgonu matki" - żali się Gospodarek "Twojemu Imperium".
"Słyszę, że sprawy nie można zamknąć, bo nie ma ostatecznej opinii z Zakładu Medycyny Sądowej, która ma wyjaśnić, czy nie doszło do zaniedbania ze strony gosposi, pani Budzyńskiej. Może postawią jej zarzuty, a może nie".
Syn zmarłej nie może też dostać się do jej domu w Lewinie Kłodzkim, by zabrać rodzinne pamiątki. Twierdzi, że "panoszy się" tam gosposia, dysponująca ostatnim testamentem jego matki, w którym został wydziedziczony.
Gospodarek, który już od pół roku walczy w Sądzie Rejonowym w Kłodzku o spadek po matce, złożył wniosek o przygotowanie spisu rzeczy znajdujących się w jej domu. Sędzia przychylił się do niego.
"Gdy komornik zaczął spisywać przedmioty, okazało się, niestety, że najcenniejsze zniknęły. Nie wiadomo, kto i kiedy je zabrał, ani gdzie ich teraz szukać" - mówi rozgoryczony.
"Źle się stało, że nie zaplombowano domu tuż po śmierci mamy. Teraz muszę się szarpać o to, co należy do mnie. Czuję, że sprawa spadkowa będzie ciągnąć się latami. Pani Budzyńska nie stawiła się na pierwszą rozprawę i kolejną pewnie też zignoruje".
Co na to Elżbieta Budzyńska? Kobieta nie ma sobie nic do zarzucenia. "Dom należy się mnie" - mówi. "Mam to na piśmie!"
Janusz Kowalik
(25/2012)