Synek Alicji Bachledy-Curuś w niebezpieczeństwie!
Czy w Ameryce mały Henry Farrell nie jest bezpieczny? Ostatnio pod domem jego ojca pojawił się psychofan. Jego mama, Alicja Bachleda-Curuś (29 l.) jest przerażona!
Uwielbienie fanów to wyznacznik sukcesu. Ale też potencjalne zagrożenie. Bo niestety, wśród rzeszy spokojnych wielbicieli są także osoby niezrównoważone psychicznie.
Niedawno nieproszony gość wtargnął do domu amerykańskiego gwiazdora, Colina Farrella (37 l.).
Na szczęście, gdy aktor próbował nakłonić mężczyznę do opuszczenia domu, jego siostra zdążyła powiadomić policję. Intruz został aresztowany, a następnie umieszczony na szpitalnym oddziale psychiatrycznym.
W tym czasie u ojca miał przebywać też mały Henry, synek naszej polskiej gwiazdy.
Gdy Ala dowiedziała się o tym, co zaszło, wpadła w szał!
"Alicja sądziła dotąd, że z tatą Henio jest bezpieczny, ale wizyta szaleńca w rezydencji Colina rozwiała te złudzenia. Alicja martwi się, czy do podobnych incydentów nie dojdzie w przyszłości" - mówi "Na Żywo" jej znajoma.
Zażądała od byłego, aby wzmocnił ochronę w swojej rezydencji. Boi się, czy do takich incydentów nie dojdzie w przyszłości.
A obawy aktorki nie są znowu takie bezpodstawne. Kilka lat temu Farrell był prześladowany przez pewną czarnoskórą psychofankę. Sprawa skończyła się w sądzie, ale momentami wszystko wyglądało naprawdę groźnie.
"Alicja wiedziała o tym zdarzeniu. Mieszka w USA wiele lat i rozumie, że nie jest to najbezpieczniejsze miejsce na ziemi. Czasami myśli, że dla Henia najlepiej byłoby, gdyby dorastał w Polsce" - twierdzi osoba z jej otoczenia.
Z powrotu z pewnością ucieszyłby się ukochany aktorki Sebastian Karpiel-Bułecka.
Jurny góral zapewne nie pozwoliłby na to, aby jego rodzinie stało się coś złego!