Sytuacja Aleksandra Sikory bardzo zaniepokoiła rodzinę. Niedługo potem wydarzyło się to
Aleksander Sikora nie ukrywa, że to był rok pełen wrażeń. Po utracie pracy w "Pytaniu na śniadanie" minęła chwila zanim rozpoczął współpracę z "halo tu polsat". Mimo tego, że wolny czas spożytkował ambitnie, rodzina bardzo martwiła się o jego przyszłość. "Postawiłem na chwilowe zwolnienie dotychczasowego tempa życia" - opowiadał.
Aleksander Sikora wie, że to był rok pełen emocji. Po niespodziewanej utracie pracy w "Pytaniu na śniadanie" rozpoczął współpracę z "halo tu polsat". To właśnie ta posada pozwoliła mu rozwinąć skrzydła i pokazać pełnię swoich możliwości. Mimo to po ciężkich przeżyciach Olek potrzebował chwili wyciszenia.
"Potrzebowałem wtedy chwilowego wyciszenia, choć nie byłem na nie przygotowany. Wszystko dzieje się po coś - powtarzali mi bliscy. Ale zaklętą w tych słowach prawdę rozumiem dopiero dziś. Człowiek ma niezwykłą umiejętność szybkiej adaptacji do nowych wyzwań i okoliczności, które pojawiły się niczym odbicie światła w kalejdoskopie" - mówił cytowany przez "Na żywo" prezenter.
Kiedy Aleksander Sikora podjął decyzję, by nieco zwolnić, wszystko się zmieniło.
"Postawiłem na chwilowe zwolnienie dotychczasowego tempa życia i zrobienie wszystkiego, na co brakowało mi wcześniej czasu. Dłuższe wakacje, pielęgnowanie nieco zaniedbanych relacji z bliskimi i nadrobienie zaległości w filmach, serialach i książkach odkładanych wcześniej na bok" - dopowiedział.
Rodzina martwiła się o Aleksandra. Nie byli pewni, co przyniesie mu przyszłość - on jednak ciągle wychodził z założenia, że zmiany są procesem życia i prędzej czy później wyjdzie wyczekiwane słońce. Tak też się stało.
Jakby tego było mało, Aleksander nie żałował decyzji o pracy w TVP, ponieważ poznał w niej bliskie osoby, np. Małgorzatę Tomaszewską, z którą nadal są w kontakcie.
"Możemy na siebie liczyć, służymy sobie radą, nadal łączy nas podobne poczucie humoru. Wiele osób pyta, jak udało nam się stworzyć w Telewizji Polskiej tak zgrany duet? To nieskomplikowane, rzekłbym, bez drugiego dna. My, po prostu, szczerze się lubimy. Widzowie dostrzegli tę prawdę i w zamian ofiarowali swoją sympatię, której do teraz doświadczamy" - mówił.
Umiejętność zatrzymania się i poświęcenia chwili na relaks jest obecna w życiu prezentera do dziś. Aleksander w przedświątecznym okresie nie odpuszcza i jest obecny w kuchni. To właśnie w tej przestrzeni realizuje kulinarną misję.
"Mam w tym okresie swoją kulinarną misję - migdałowe "rożki", które robiłem kiedyś z babcią. To nie tylko ciasteczka, ale wręcz smak świąt i skarbnica wspomnień. Pieczone zgodnie z babciną recepturą mają być słodkie, kruche, a przede wszystkim magiczne -z tym sekretnym składnikiem rodzinnych, rzeczonych wspomnień, bez których święta nie smakowałyby tak samo. Jeśli chodzi o resztę przygotowywanych potraw (...) zderzam się z rzeczywistością. Nie gotowałem świątecznych klasyków, bo w kuchni rządzą niezastąpieni w tym fachu rodzice!" - w tej samej rozmowie zdradził rodzinne sekrety.
Czytaj też:
Potwierdziły się doniesienia ws. Sikory i Tomaszewskiej. A jednak, koniec domysłów
Sikora się nie powstrzymał. Musiał natychmiast wyznać prawdę
Aleksander Sikora dzieli się swoją radością z fanami. Jego marzenie się spełniło