Reklama
Reklama

Historia z domu Richardson szokuje nawet najbardziej wytrzymałych

Monika Richardson (51 l.) wpadła na pomysł, który podzielił publiczność. Dziennikarka postanowiła zrelacjonować sesję hipnozy. To nie pierwszy raz, gdy sięgnęła po tak kontrowersyjne rozwiązanie. Czy jest zadowolona z efektów? Jej słowa nie pozostawiają wątpliwości.

Monika Richardson tak walczy z trudnymi doświadczeniami

Monika Richardson ma za sobą wiele trudnych doświadczeń. Aby szybciej rozprawić się z demonami przeszłości, znana dziennikarka postanowiła opowiedzieć o swoim doświadczeniu z hipnozą. Choć decyzja ta zdecydowanie podzieliła publiczność dziennikarki, ta nie ukrywa, że było to ciekawe doświadczenie. Co więcej to nie pierwszy raz, gdy Richardson sięgnęła po tak specyficzną metodę.

"Uwierzcie mi albo nie, dziewczyny wiedziały, co robią (...) Był bęben, dzwonki i śpiewy. Poszło. Coś się we mnie przewartościowało" - pisała już w maju.

Reklama

Richardson sięgnęła po hipnozę. Podziękowała za otwartość i życzliwość

Tym razem Richardson sięgnęła po inną metodę hipnozy.

"Czy wiecie, jak bardzo przeszkadza w życiu i niszczy nas i bliskich nasz perfekcjonizm i potrzeba kontroli? Te cechy to moja pięta achillesowa i od wielu lat próbuję dogrzebać się do przyczyn tego stanu i sposobów na jego 'oswojenie' i zneutralizowanie" - swoje przemyślenia udostępniła w mediach społecznościowych.

Następnie Monika podziękowała za współpracę.

"Pracowałyśmy dziś nad tym z Joanną. Na kolejnej sesji hipnozy. Dziękuję Ci, Joanno, również za Twoją otwartość i życzliwość. A Wam wszystkim polecam hipnozę. W rękach kompetentnej osoby robi dużo dobrego".

Niektórzy kręcą nosem na takie metody, a inni nie kryją, że mają takie same problemy jak Monika. "Mam ten sam problem" - piszą wprost. Czy Richardson swoim apelem zachęci obserwatorów do sięgnięcia po hipnozę? Zobaczymy, może trend, jeszcze niecieszący się tak dużą popularnością, niedługo stanie się codziennością wielu osób...

Monika Richardson przefarbowała włosy. Nie będzie się tłumaczyć?

Monika Richardson ma za sobą czas dużych zmian. Nie dość, że trzy razy kończyła małżeństwa, to jeszcze rozstała się z partnerem Konradem Wojterkowskim. Wielu wróżyło im szczęśliwe zakończenie, dlatego tym bardziej cieszy uśmiech na twarzy Moniki, która stara się cieszyć każdym dniem - nawet jeśli samotnie.

Niestety, trudno dogodzić wszystkim. Ponieważ dziennikarka ostatnio przefarbowała włosy na fioletowy kolor, rozpoczął się festiwal pytań o powody takiej decyzji. Dziennikarka już rozprawiła się z hejterami, udostępniając krótki, lecz dosadny post. Napisała w nim m.in.:

"Otóż mam 51 lat, dwójkę dorosłych dzieci. Jestem po trzech małżeństwach. Spędziłam 25 lat w mediach. Mieszkam w stolicy dużego kraju. Mam wyższe wykształcenie. Władam biegle trzema językami. Czy naprawdę, do jasnej cholery, muszę się tłumaczyć, jakiego koloru są moje włosy?".

"Ja uważam, że ta fryzura jest idealna dla Pani. Bardzo ładnie i twarzowo" - już uspokoili ją fani.

Czytaj też:

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Monika Richardson
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy