Szefowa "Pytania na śniadanie" wywołała burzę w sieci. Ekspert zdradza szokujące kulisy. Jest odpowiedź
Afera po kontrowersyjnej wypowiedzi szefowej "Pytania na śniadanie" zatacza coraz szersze kręgi. Do sprawy zdążyło się odnieść już wielu byłych prowadzących, a teraz głos postanowił zabrać jeden ze specjalistów goszczących w programie. Mężczyzna w gorzkich słowach opisał, jak został potraktowany przez Kingę Dobrzyńską. Aż trudno w to uwierzyć.
Kilka miesięcy temu na Woronicza doszło to poważnego przetasowania. Ze studiem "Pytania na śniadanie" nieoczekiwanie pożegnali się wszyscy dotychczasowi prowadzący. Pracę w TVP straciły nawet osoby uchodzące dotąd za gwiazdy stacji.
Tak radykalne posunięcie wywołało spore poruszenie wśród widzów programu. Zapewne wbrew podejrzeniom szefów stacji, nie wszyscy byli zachwyceni. Wielu z nich postanowiło wyrazić swoje niezadowolenie w komentarzach na profilach społecznościowych publicznego nadawcy. To z kolei nie spodobało się Kindze Dobrzyńskiej. Szefowa "Pytania na śniadanie" zdecydowała odpowiedzieć się na zarzuty internatów. Podeszła do tematu wyjątkowo emocjonalnie, a jej niefortunne komentarze szybko podbiły sieć.
"Nie oglądajcie! Widocznie poziom dzisiejszego "Pytania" jest za trudny! (...) Nie ma durnych tancerek i nadętych chłopczyków, przekonanych, że istnieje cud narodzin i trzeba udawać, kim się nie jest" - grzmiała.
Do wypowiedzi Dobrzyńskiej odniosło się już wielu byłych pracowników Telewizji Polskiej. Swoje zdanie zdążyli wyrazić między innymi Joanna Kurska, Ida Nowakowska, Izabella Krzan czy Tomasz Kammel, który domaga się oficjalnych przeprosin i wystosował nawet oficjalne pismo podpisane przez prawniczkę.
Kinga Dobrzyńska nie zdecydowała się odnieść do wywołanej przez siebie afery. Nieoczekiwanie natomiast przeprosiny wystosowała Telewizja Polska.
Teraz swoje trzy grosze do sprawy postanowił dorzucić Marcin Janusek, który wielokrotnie gościł w "Pytaniu na śniadanie" jako ekspert z dziedziny kosmetologii i medycyny estetycznej. Do sytuacji, którą mężczyzna wspomina w swoich mediach społecznościowych, miało dojść 2 kwietnia. Kinga Dobrzyńska oglądała program w Londynie, w towarzystwie siostry.
"Pracownicy "Pytania na śniadanie" doskonale potrafią rozładować w człowieku stres i zarzucić od czasu do czasu jakimś żarcikiem, a przesympatyczna pani w kawiarni potrafi doskonale zagadać człowieka, tak aby nie myśleć, że zaraz oglądać nas będą ludzie przed telewizorami w domach. Zawsze powtarzałem, że miejsce tworzą ludzie" - zaczął dość łagodnie.
Janusek miał na wizji poruszyć temat problemów, jakie dotykają ludzi mierzących się z trądzikiem różowatym. Według jego słów, prowadzący nie mieli pojęcia o temacie, a afera rozpętała się przez okulary.
"(...) Wszystko poszło o okulary ochronne, które według certyfikacji unijnej sprzętu nie są wymagane. Zabieg został przede wszystkim zaprezentowany również pokazowo. Jak tylko zeszliśmy z wizji przybiegła do mnie wystraszona wydawczyni pytając o zabieg oraz certyfikację sprzętu. Ponieważ, jak usłyszałem, zadzwoniła wścieła szefowa. Zostałem zapytany, czy może przekazać telefon pani Kindze Dobrzyńskiej, ponieważ Pani Kinga chciała wyjaśnić pewne kwestie, na co oczywiście się zgodziłem" - pisze na Facebooku Janusek.
Sprawa miała swój ciąg dalszy już po wyjściu eksperta ze studia "PnŚ". Mężczyzna miał otrzymać połączenie z nieznanego numer i od razu usłyszeć z drugiej strony krzyki i "szereg bardzo niekulturalnych epitetów". Według relacji Januska, w pewnym momencie miały nawet paść groźby.
"Kierownikiem dziś się jest, jutro już nie, a niesmak zawsze pozostaje. Jak miałbym porównać to do słynnych butów, to niestety, jeśli ktoś chodzi całe życie w kaloszach, to w wygodnych klapkach czy szpilkach nie będzie potrafił" - podsumował gorzko.
Nieoczekiwanie do sprawy odniosła się Kinga Dobrzyńska.
"W trosce o osoby pracujące w 'Pytaniu na śniadanie' chciałam zapytać operatora lasera, dlaczego nie są stosowane podstawowe zasady ochrony wzroku. Pan pielęgniarz najwyraźniej szuka atencji. Ani moja siostra, ani ja nie użyłyśmy obraźliwych słów, ani nie podnosiłyśmy głosu. Jest to pomówienie, wynikające z chęci zaistnienia w mediach. Nie będę dalej tego komentować" - wyjaśniła w rozmowie z Plotkiem.
Zobacz także:
Tomasz Wolny nie mógł dłużej milczeć w sprawie odejścia z TVP. Już wie, dlaczego stracił pracę
Katarzyna Dowbor nie mogła dłużej milczeć. Wyznała, co tak naprawdę dzieje się w "PnŚ"
Agustin Egurrola przerwał milczenie ws. współpracy z TVP. Rozwiał wszelkie wątpliwości